Galanthus woronowii pochodzi z Azji, różni się trochę od naszych przebiśniegów, głównie liśćmi, są szersze, jasnozielone i błyszczące. Mój był kupiony jako Galanthus elwesii, ale życie płata figle. Mam nadzieję, że został dobrze zidentyfikowany. Podobno jest kapryśniejszy w uprawie. Jednak by się przekonać czy to prawda, będę musiała poczekać.
Wciąż nie pasuje mi znaczek na kwiatach i wciąż mam wątpliwości.
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Wygląda jak G. wornowii. Nie wiem, czy jest trudny w uprawie, ale na pewno jest bardziej wrażliwy na mróz od G. nivalis. Mam 4 gatunki śniezyczek w moim ogrodzie: nivalis, elwesii, ikariae i worinowii. W tym roku na wiosnę przyszła tygodniowa fala mrozów po odwilży w drugiej połowie lutego – u mnie było -20 st C w nocy i bez śniegu. Wtedy wszystkie śnieżyczki już kwitły. Tylko G. nivals nie doznał żadnych uszkodzeń. U wszystkich pozostałych części nadziemne uległy mniejszemu lub większemu uszkodzeniu. W przypadku G. woronowii zniszczenia były największe – właściwie wszystko, co wystawqało z ziemi zostało zniszczone. Przypuszczam, że to osłabiło cebulki, ale nie zniszczyło – zobaczę na wiosnę.
Ja teoretycznie też mam te cztery gatunki, ale nie bardzo mogę sobie poradzić z ich oznaczeniem. Nie mam gwarancji, że nie były pomylone. Poza G.nivalis, tego jestem pewna:)