Od kilku już lat organizuję małe grupowe i prywatne wyjazdy na zwiedzanie angielskich ogrodów. Staram się by zawsze to byli pasjonaci, którzy z takiej eskapady wyniosą jak najwięcej. W tym roku byliśmy na Chelsea Flower Show dopisując do programu kilka ogrodów. Ekipa była zgrana, wesoła (jak zawsze) i efekcie powstała całkiem spora liczba zdjęć okołoogrodowych. W tym roku byli ze mną Bianka i Przemek z Ogrodów o Zielonych Progach (całkiem spora ilość pokazywanych bylin na blogu z tej właśnie szkółki pochodzi) oraz Ewa, projektant ogrodów (Green & More).
Miła niespodzianka pojawiła się już na początku, okazało się że w hotelu jedna z pań z obsługi jest Polką:) Zresztą Polaków w Anglii nietrudno spotkać, sporo naszego języka słychać było na Chelsea, spotkaliśmy też grupę w jednym ze zwiedzanych ogrodów. Zawsze przy okazji oglądania ogrodów staramy się zorganizować coś nieogrodowego (a raczej mój mąż, który po kilku dniach ma dość słuchania o chwastach). Tym razem poświęciliśmy na to dzień przed wyjazdem robiąc mały maraton po Hadleigh, Kersey i Lavenham.
Poniżej kościół w Hadleigh:
Jakoś tak mam, że duże miasta okrutnie mnie męczą, już nawet Kraków jest dla mnie zbyt przepastny. Z tego też powodu unikam męczących wypraw po Londynie. Zdecydowanie wolę małe, spokojne miasteczka i wsie, które na wschodzie Anglii są wyjątkowo urokliwe. Mam wrażenie, że im miasto mniejsze, tym bardziej urocze i zadbane. Pod koniec maja na murach królowały glicynie:
Z zachwytem oglądaliśmy przydomowe ogródki:
I wystawy sklepowe, zwłaszcza z antykami:
Ewa namiętnie wszystko fotografowała:
Mój mąż również:
Ja natomiast zachwyciłam się tą piękną różą:
Na koniec w Lavenham weszliśmy do sklepu z pamiątkami prowadzonego przez National Trust. Okazało się, że na tyłach jest sklep z roślinami. Ale jaki sklep:
Właściwie to przypominał mini ogród, do tego fantastycznie zaaranżowany. Było tez trochę ciekawych roślin do kupienia, ale bagaże mieliśmy już pełne. Do następnego więc razu:)
A oto i moja pamiątka z tego wypadu:)
A potem już tylko powrót do domu. jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, nadszedł czas na ciasto z truskawkami i masą z sera mascarpone, nazywanego przeze mnie ciastem gdańskim (przepis zapożyczony od Ali, znajomej ogrodniczki z Gdańska). Pycha:)
Tekst Marta Góra
Zdjęcia Dariusz i Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Marto, wcześniej czytałam o organizowanych wyjazdach na Chelsea u Katarzyny Bellingham, żałowałam, że jestem na drugim końcu kraju. Zatem będę wdzięczna jeśli możliwe będzie dołączenie się do Was w przyszłym roku. Mam tylko nadzieję, że dożyję w zdrowiu i co ostatnio na topie… nie stracę pracy, bo różnie to bywa. Chciałabym w wolnej dla Ciebie chwili poznać szczegóły. Ile muszę zaoszczędzić ;o)
Pozdrawiam serdecznie.
Chcesz jechać na Chelsea? Czy na zwiedzanie ogrodów?
Hm… tak naprawdę to zwiedzanie ogrodów byłoby dla mnie odpowiedniejsze. Wystawa to wystawa… to tylko wystawa i tłumy ludzi.
Jeśli coś będę organizować za rok to się odezwę:)
Marto, będę wdzięczna :o)
Pani Marto, a przepis na ciasto ogrodowe z truskawek? Ja też chcę jechać z Wami na ogrody. Pszczelarnia
Jeśli to nie problem to może po prostu marto? takim internetowym zwyczajem:)
Ciasto składa się z ciasta biszkoptowego, masy i owoców:
Ciasto biszkoptowe:
5 jajek
1 szklanka cukru
1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
1/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki ciemnego kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Masa:
500 ml serka mascarpone
6 łyżek cukru
2 jajka
Sezonowe owoce do dekoracji (miękkie) maliny, poziomki, truskawki, jeżyny, borówki ect… Najlepiej kwaskowe, bo masa jest słodka.
Wykonanie
Ciasto:
Utrzeć żółtka z cukrem, ubić pianę z białek, delikatnie wymieszać.
Dodać przesiane mąki, kakao i proszek do pieczenia (delikatnie
wymieszać z jajkami łyżką). Piec w dużej, okrągłej tortownicy ok 20
minut w nagrzanym piekarniku (200 st. C). Tortownicę wysmarować Kasią
lub czymś podobnym, podsypać mąką.
Gdy ciasto się upiecze wyjąć i odwrócić „do góry nogami” i po wystudzeniu przekroić na dwie części.
Masa:
Z żółtek i cukru utrzeć kogel-mogel na białą masę, białka ubić na pianę, dodać powoli serek i utrzeć na gładką masę.
Posmarować jedną część ciasta połową masy, nałożyć niedużą ilość owoców (1/3 całości), przyłożyć drugą część ciasta posmarować resztą masy i udekorować owocami. Wstawić na 2 godzinki do lodówki.
Ponieważ masa zawiera surowe jaja, ciasto należy przechowywać w lodówce i zjeść w miarę możliwości jak najszybciej;)
Marto, 🙂 dziękuję.