Bardzo dużo słyszałam o Vlinderhof, widziałam sporo zdjęć i kiedy nadarzyła się okazja postanowiłam sprawić sobie przyjemność i odwiedzić ten ogród. Vlinderhof jest częścią Máximaparku położonego po zachodniej stronie Utrechtu (Niderlandy). Cały Park jest wielkości centrum Utrechtu. Park faktycznie jest bardzo duży, to miejsce spotkań mieszkańców, miejsce w którym każdy może uprawiać sport, bawić się, spacerować, jeździć na rowerze, odpoczywać, piknikować i pływać łodzią ile dusza zapragnie.
Park nie przypomina polskich czy angielskich wypielęgnowanych parków, w każdym razie takich miejsc jest mało. Tutaj raczej postawiono na dziką przyrodę. Pomiędzy drzewami i krzewami biegną kilometry asfaltowych, szerokich ścieżek po których można spacerować czy jeździć na rowerze tudzież rolkach. Sporo też ławek na których można przysiąść i odpocząć. W 2014 roku park został uznany za najbardziej lubiany park w Holandii. Park składa się z 6 głównych części: Lint, Binnenhof, Buitenhof, pergola parkowa, Viking Rhine i parki sportowe. Vlinderhof jest częścią Binnenhof. Koncepcję i projekt Máximaparku stworzyła firma West 8, kierowana przez architekta krajobrazu Adriaana Geuze.
Pomysł na stworzenie ogrodu bylinowego w Vlinderhof wyszedł od lokalnej społeczności. Do tego projektu zatrudniono utalentowanego holenderskiego projektanta Pieta Oudolfa, przedstawiciela tzw Dutch Wave. Na powierzchni około 4 tysięcy metrów kwadratowych powstał niezwykły bylinowy ogród, atrakcyjny od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Ja obejrzałam go w połowie lipca i mimo pochmurnego dnia prezentował się wspaniale. Ogród powstał z myślą o lokalnej społeczności, został wykonany przez wolantariuszy i przez nich jest pielęgnowany.
Cudowna inicjatywa, marzyłoby mi się pomysły na taką skalę w Polsce. To świetne miejsce do wyciszenia się, kontemplacji czy medytacji. Nie jest tak oblegane jak popularne ogrody angielskie.
Vlinderhof to Ogród Motyli – jednym z głównych założeń było stworzenie ogrodu przyjaznego motylom. Pod tym kątem właśnie Piet Oudolf dobierał rosnące tutaj rośliny. Dutch Wave to między innymi poszukanie takich bylin, roślin jednorocznych, traw ozdobnych i roślin cebulowych, które będą dekoracyjne przez przez cały rok. Bo przecież oprócz krótkotrwałego kwitnienia piękno roślin można również znaleźć w strukturze, kształcie i wysokości rośliny.
Duże znaczenie ma to iż po kwitnieniu i w czasie jesiennego zasychania, wiele roślin jest niezwykle dekoracyjna z powodu strąków nasiennych, przebarwionych liści i łodyg. Do tego typu nasadzeń wykorzystuje się rośliny o naturalnym wyglądzie. Dużo tutaj, jak w każdym projekcie Pieta Oudolfa traw. Natura jest głównym źródłem inspiracji a ogród jest kontynuacją naturalnego krajobrazu. Jak mówi sam Piet Oudolf „brąz to też kolor”.
Ogród różni się trochę od tych które widziałam w Anglii – chociażby pokazywanego tutaj Pensthorpe.Jest w odbiorze bardziej naturalistyczny, lżejszy. Zwyczajnie jest inny.
Często padają pytania o rośliny użyte w projekcie – większość z nich możecie znaleźć w książkach Pieta Oudolfa, użyte rośliny w Vlinderhof można podejrzeć na stronie internetowej ogrodu.
Zapraszam zatem na spacer.
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Cudnie, choć bardzo porządnie:)
Co to znaczy że porządnie? Czy chodzi o to, że ogród zadbany czy że nasadzenia uporządkowane? Ja odniosłam wrażenie, że dwa inne ogrody Pieta Oudolfa które widziałam, były bardziej porządne 🙂