Nie mogłam sobie darować by nie pojechać do tego ogrodu. Aż trochę głupio się przyznać, który to już raz:)
Jak zwykle ogród Beth Chatto mnie nie zawiódł, moim zdaniem to dzieło doskonałe. Ogród pokazywałam już wiele razy – zapraszam tutaj
A dzisiaj, jesienny spacer, jak zwykle urzekał ogród żwirowy:
Na rabatach, mimo zasychających już pędów bylin wciąż ciekawie:
Takoż nad zbiornikami wodnymi, pięknie wybarwiona tarczownica:
Coś jeszcze kwitnie (Zantedeschia aethiopica 'Green Goddess’):
A w tle fantastycznie wybarwione drzewa przeglądające się w stawach:
Miejsce szczególne w tym ogrodzie – ławka poświęcona pamięci Andrew Chatto:
Widok na ogród z części leśnej:
A w lesie niespodzianka, jak mi podpowiedziano najprawdopodobniej Galanthus regina-olgae
Oczar omszony aż „świecił” wybarwionymi liśćmi:
Ciepłe dni a przede wszystkim wciąż ciepłe noce sprawiają, że tutaj kolorowa jesień trwa znacznie dłużej, wybarwione liście zdobią praktycznie wszystkie drzewa, bogatsza niż w naszym klimacie różnorodność gatunków urozmaica te barwy jesieni. Ale i to nie będzie trwać wiecznie. Z dnia na dzień w ogrodach, na skwerach, w lesie widać jak liście tracą chlorofil, nieuchronnie zbliżają się chłodniejsze dni i nadchodzi ponury listopad. Mimo że ogród Beth Chatto czynny jest przez cały rok, to w chwili obecnej i on i szkółka epatują spokojem. Dopiero wiosną na nowo zaczną tutaj tłumnie pielgrzymować ogrodnicy z całej Anglii by podziwiać jedno z najwybitniejszych dzieł współczesnej sztuki ogrodowej. Dzieło które zachwyca, uczy i inspiruje…
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.