Wiele razy już byłam z wizytą w tym ogrodzie, ale za każdym razem odkrywam nowe rzeczy. Beth Chatto jesiennie również zaskakuje. Każda pora roku bez wątpienia może w tym miejscu dostarczyć solidnej porcji wrażeń. Mimo że w ogrodzie żwirowym barwa są już mocno stonowane to wciąż jest co podziwiać:
Beth Chatto Gardens
Beth Chatto Gardens
Delikatnie powiewające ostnice mogą zachwycać. Wciąż się zastanawiam czym można w naszym klimacie zastąpić Stipa gigantea:
Zdjęcia robione były w październiku a rabaty bylinowe nadal wyglądały dobrze:
Nad stawami wciąż dominowała bujna zieleń:
Ciepła i sucha jesień sprzyja ognistym wybarwieniom:
Beth Chatto jesiennie
Znów ożywa też część leśna:
Beth Chatto jesiennie
Beth Chatto
Wspaniały ogród i aż ciężko uwierzyć, że stworzony przez jedną drobną kobietę. Nie ma tutaj wymyślnych form, nie ma genialnej i atrakcyjnej architektury – jedynie kawałek bardzo trudnego terenu zaprojektowanego przez genialną ogrodniczkę. Do tego stopnia genialną, że nawet w październiku ogród był pełen zwiedzających a w szkółce kolejka do kas:) Trudno mi znaleźć i porównać jakikolwiek inny ogród w którym tak dobrze się czuję i tak dobrze odpoczywam. Oczywiście ogród ten to ogromna kolekcja i różnorodność roślin, ale ma się wrażenie że każda z nich ma swoje, jedyne i właściwie przeznaczone miejsce. I nie ma znaczenia czy to mała bulwa cyklamena czy ogromny cypryśnik błotny… Jesień w tym ogrodzie wygląda świetnie.
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Dzięki Marto za kolejną wycieczkę. Zupełnie nie pojmuję dlaczego u ciebie jest tak mało komentarzy. Bardzo mi się podoba jak piszez o ogrodach, z autentyczną pasją, ale widzę, że na blogach w cenie jest duży stopień egzaltacji.
Ogród Beth Chatto. Piszesz „Nie ma tutaj wymyślnych form, nie ma genialnej i atrakcyjnej architektury – jedynie kawałek bardzo trudnego terenu zaprojektowanego przez genialną ogrodniczkę.” Ja to cenię najbardziej, może dlatego, że jestem ze „starej” szkoły. Pozdrawiam.
EG
Z tej „egzaltacji” nie zapytałam co to za roślina okrywowa na przedostatnim zdjęciu.
Może komentarzy mało, bo bardziej cenię sobie jakość a nie ilość:) I merytoryczne wpisy.
„Filozofia” B.Chatto jak widać się sprawdza, nie tylko w jej ogrodzie bo później pojawiło się wielu naśladowców, z różnym skutkiem. Nie da się ukryć by stworzyć taki ogród potrzeba ogromnej wiedzy botanicznej i doświadczenia. Współcześni projektanci, że zacytuję pewnego profesora „dobierają rośliny jak śrubki z katalogu”. Większość z nich nie miała nawet sekatora w rękach niestety… I nawet najlepszy projekt polegnie bez starannego doboru. Beth Chatto wyniosła ogrodnictwo na poziom jakiemu trudno dorównać. I jak widać ogród nawet bez ekstra infrastruktury może się obejść, bez ładnych roślin nie.
Pozdrawiam również:)
Ta okrywowa roślinka to Oxalis oregana (szczawik).
Faktycznie teraz dopiero mnie to uderzyło, w tych ogrodach tzw. infrastruktury (elementów małej architektury ogrodowej typu altanki, grille, piece chlebowe, latarnie, wymyślne nawierzchnie) w ogóle nie zauważyłam!
Jakoś im to nie zaszkodziło:) Najważniejsze, że są ławki gdzie można odpocząć. Takoż zabezpieczone śliskie nawierzchnie coby orła nie wywinąć:)
Też lubię ogrody, gdzie rośliny nie są umęczone. Serdecznie pozdrawiam.
Trochę inny klimat, łagodny nadmorski sprawia że nie tylko temperatura zimą ma wpływ na kondycję roślin. Trudno sobie wyobrazić niektóre pokazywane w tym ogrodzie zestawienia w naszych ogrodach. Upały, które doskwierają u mnie na południu od kilku lat sprawiają, że rośliny mimo najszczerszych chęci wyglądają na zmęczone. Cóż, nie znam ogrodnika który nie narzekałby na pogodę;)
Również pozdrawiam ciepło:)
Co do zastępowania Stipa gigantea – nie znajdzie się idealnego erzacu, może tylko miskant 'Flamingo’ ciut podobny ze względu na zwiewność 🙂
Jednak miskant to nie to samo.
Witaj Marto! Od dłuższego czasu odwiedzam Twoje Ogrody . Zdecydowanie wyróżniają się wśród ogrodniczych blogów. Wielką inspiracją jest , naturalnie, to co pokazujesz. Ale podobają mi się także Twoje komentarze – spokojne i rzeczowe, a przy tym „pochylające się” nad niezwykłą urodą przedstawianych miejsc. Absolutnie spójna z tym jest także formalna strona bloga – zarówno układ, jak i czcionki są proste, a całość bardzo klarowna – jak ładnie wydana książka. Wyrazy uznania!
Ja także jestem wielbicielką sztuki Beth Chatto. I zwolenniczką ogrodów tworzonych z roślin. Nie tylko ze względu na ich urodę. Wydaje mi się ważne,że każdy pasjonat ogrodu, także o skromnych możliwościach finansowych, może próbować tworzyć taki świat na swoim kawałku ziemi. Mam wrażenie,że w wielu współczesnych projektach ogrodów (także tych z Chelsea Flower Show) architektura i infrastruktura wręcz dominują, bywa,ze roślin jest niewiele. Może wiąże się to z koncepcją „dodatkowego” pokoju – niewielki ogród miejski urządzany jest jak dom.
Pozdrawiam !
Witaj Tamaryszku:)
Przeczytałam Twój komentarz dwa razy i lekko się zaczerwieniłam. Przyznaję, że czasem nie mam sił (czasem też nastroju) żeby coś sensownego na blogu napisać, ale wiem też po statystykach ile ludzi tu zagląda i zwyczajnie wstyd byłoby mi ich zawieść.
To nie jest tak że uważam iż ogród powinien składać się wyłącznie z roślin, ten przydomowy powinien być funkcjonalny i faktycznie powinien stać się dodatkowym pokojem. Jednak turkusowa trawa z plastiku jak na Chelsea to nie moja bajka. I chociaż zawsze ogród jest tworem trochę sztucznym to dla mnie ogród to przede wszystkim przywilej obcowania a naturą. Nie mam nic przeciwko naturze pięknie zaaranżowanej przez projektanta:) Patrząc na rzut ogrodu Beth Chatto z góry myślę, że jako projekt by się nie sprzedał, ale gdy by pokazać zdjęcia to w ciemno brała by go większość klientów pracowni projektowych:) A o wystawie na Chelsea pięknie powiedział na spotkaniu w Warszawie John Brookes – te ogrody nie są prawdziwe. Aż głupio to pisać bo w tym roku wybieram się na wystawę.
Również pozdrawiam ciepło:)
Miałam szczęście być na Chelsea Flower Show dwa lata temu. To był wspaniały dzień ! Masz rację,że to takie ogrodowe „haute couture” , ale wiele pomysłów można tam podpatrzeć. Nie tylko mniejszych rozwiązań, ale nawet ogólnego pomysłu na ogród.
A poza tym jaka to przyjemność spacerować wśród tylu pięknych kompozycji, roślin i pasjonatów ogrodnictwa. Mam wielką nadzieję , że to nie był ostatni raz…
Będę czekać na Twoją relację z wystawy.
Możliwe nawet, że gdzieś się spotkałyśmy:) Relacja z wystawy będzie i inne niespodzianki też:)
Tego szukałem:)
Prawda, że piękny?