Ten powojnik uprawiam już od ładnych kilku lat i szczerze mówiąc wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie powinno go tam być już od dłuższego czasu. Został posadzony pod lilakiem, konkretnie pod Syringa x chinensis i miał z czasem utworzyć pod nim barwną okrywę. Czyli cud, miód i orzeszki – lilak przekwitnie a potem zakwitnie powojnik. Ta odmiana należy do grupy Integrifolia, czyli powojników bylinowych które polecane są właśnie na takie kwietne dywany. Swoimi pędami nie jest w stanie się czepiać i wspinać jak wiele innych powojników, raczej podpory stanowią dla niego punkt oparcia. No i właśnie za taką podporę służy mu ów lilak. Z czasem lilak podrósł, podrosły rosnące w pobliżu krzewy oraz rośliny okrywowe i zrobiło się jak zwykle ciut ekstremalnie. Jednak ten powojnik nic sobie z tego nie robi. Każdej wiosny jest mocno cięty, to cięcie absolutnie mu nie szkodzi gdyż powojniki z tej grupy kwitną na pędach jednorocznych. Potem każdego lata uparcie opiera o lilaka i sprawia że ów lilak ponownie pokrywa się fontanną kwiatów. Silne cięcie sprawia też, że z każdym rokiem pędów jest więcej. Tym samym znów natura zwyciężyła nad ogrodnikiem.
Co niezwykłego jest w tej odmianie? Ja osobiście uwielbiam odmiany botaniczne i takie które je chociaż trochę przypominają. Jakoś wolę burzę tych drobnych, dzwonkowatych kwiatów niż ogromne wielkokwiatowe monstra. Ale oczywiście de gustibus… Dla mnie niezwykła jest też barwa kwiatów, trudna do opisania i trudna do uchwycenia obiektywem. No i oczywiście szalenie długie kwitnienie i bezobsługowość. Tym samy zasługuje na miano rośliny idealnej. Wymagania ma dokładnie takie, jak wszystkie powojniki.
Jest jeszcze podobna odmiana 'Lord Herschell’, ale nigdy jej u nas w handlu nie spotkałam.
I oto gwiazda:)
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.