Cudowna jagoda, czyli jak zostałam prawdziwym ogrodnikiem

Działo się to w czasach zamierzchłych, przedkrzywaczkowych i przedpeelrecogrodowych kiedy to zaczynałam swoją przygodę z ogrodem.  Właśnie nadeszła wiosna i mój drugi sezon na wsi,  a we mnie rodziło się  przekonanie iż potrafię stworzyć tam raj na ziemi.  Rośliny jednoroczne wysiewane w czasie pierwszego sezonu zaczynały mnie nudzić, cebulowe sadzone jesienią zdążyły przekwitnąć a dusza rwała się do czegoś więcej. Namówiłam więc Osobistego Szofera na wypad do Centrum Ogrodniczego. Oczywiście dwójka blokersów, ponoć inteligentnych nawet  nie wpadła na to, że ktoś te rośliny musi produkować i że po sensowne zakupy jedzie się do producenta, czyli szkółki. Ale to już tak zupełnie na marginesie.  Poszliśmy po najmniejszej linii oporu i kupiliśmy w tym Centrum co tylko było pod ręka, a że było niewiele, hmm…. Tym sposobem trafiły do mnie świerki pospolite, jodła, dwie sosny, azalie japońskie,  jakieś powojniki, amerykańskie borówki i dziwny krzew, którego nikt z obsługi nazwać  nie potrafił. Dowiedziałam się tylko, że jest śliczny, pięknie przebarwia się jesienią i rodzi cudowne jagody. Na czym ta cudowność jagód polegać miała pańcia z obsługi nie umiała mi wytłumaczyć. Oczywiście nie umiała tez wyjaśnić czy owe jagody są jadalne (Szofer stwierdził, że zjeść da się wszystko, tylko nie wiadomo ile razy). Dokupiliśmy jeszcze torf, nawozy, korę, masę innego zbędnego badziewia i szczęśliwi ruszyliśmy na wieś.  Okazało się, że zielsko które zajęło  ¾  naszej dostawczej renówki na miejscu jakby się skurczyło.  Ale nic to, biegaliśmy ze szpadlem i marzyliśmy, że nasz ogród w końcu kiedyś będzie piękny.
Jak to bywa zazwyczaj  u świeżych ogrodników  koncepcja  ogrodu z czasem się zmieniła. Zaczęło się przesadzenie, wyrzucanie, kupowanie nowych roślin.  Większość zielska nabytego w owym Centrum powędrowała na Moją Własną Syberię tudzież w ręce Dobrych Ludzi. Jedynie jagoda jakoś nie miała szczęścia i nadal tkwiła niepodal wielkiego, starego orzecha.
Jeżdżąc często do Krakowa odkryłam cudowną  szkółkę Państwa Szewczyków w Krzywaczce i nawiązałam bezcenną znajomość z Panią Irenką, Ekspertem od Spraw Wszelakich. Zrozumiałam tam, że skoro nie należę do tych szczęśliwców którzy wychowali się w domku z ogródkiem to sama  muszę tę wiedzę zdobyć od podstaw. Zaczęło się kupowanie książek ogrodniczych, subskrybcja grupy dyskusyjnej i intensywne surfowanie po Internecie. Zrozumiałam też, że łacina nie jest snobizmem ale koniecznością, bez której nie będę w stanie ogarnąć tego co już w moim ogrodzie rośnie i co się jeszcze ma pojawić. Zaczęłam zwracać uwagę nie tylko na to co kupuję, ale także gdzie kupuję.
A jagoda sobie rosła w zapomnieniu pod orzechem, na końcu świata, systematycznie przycinana przez sarny, kosiarkę, marniejąca w oczach  i zarastająca perzem. Wielokrotnie obiecywałam sobie, że w końcu przesadzę to cudo choćby z ciekawości.  Dawno przestały mnie interesować krzewy owocowe, no chyba że rodziły owoce dla skrzydlatych lokatorów ogrodu.  Pewnie bym zupełnie o owej jagodzie zapomniała, gdyby nie niespodzianka jaką sprawiła mi  zeszłego lata. Już z daleka ujrzałam na krzewie coś dużego, czerwonego. W pierwszej chwili pomyślałam, że to kolorowy papierek, opakowanie po batoniku… Jakież było moje zdziwienie gdy odkryłam że moja jagoda kwitnie… I bez zająknięcia potrafiłam nazwać ów krzew, podać nie tylko jego polską ale i łacińską nazwę.

Przedstawiam moją cudowną jagodę –  pigwowca wspaniałego (Chaenomeles x superba)

Chaenomeles x superba

Ta historia skłoniła mnie do refleksji… Biegniemy za czymś wciąż, nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co a nie potrafimy zachwycać się i cieszyć tym co mamy. Kiedy moje życie nabiera tempa, kiedy ten pęd staje się nie do zniesienia zawsze przypominam sobie ów czerwony kwiat na mojej cudownej jagodzie. I zwalniam… Siadam na schodku Mojej Chałupy z kubkiem kawy zapominając o całym świecie i marząc, że mój ogród kiedyś na pewno będzie piękny… Bo tak jak i przyroda tak i nasze życie musi mieć swój rytm. Czego i Państwu serdecznie życzę.

Marta Góra

Marta Góra

Udostępnij ten wpis:

Co o tym sądzisz?

Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Bogusław Radzimierski

Ciekawie piszesz, przeczytałem cały tekst, bardzo refleksyjny, mogła byś się pokusić i napisać mały zbiór opowiadań, masz lekkie pióro.. Pozdrawiam, Bogusław…

Zobacz więcej inspiracji na Instagramie Marta Góra