Odbywające się w Krakowie na Uniwersytecie RolniczymOgólnopolskie Dni Owadaoraz Nordestejernowa ogrodnicza pogadanka skłoniły mnie do napisania tego postu.
Zapewne miłośnikom róż o jednym z najgroźniejszych szkodników wspominać nie trzeba, a mianowicie chodzi tutaj o mszycę różano-szczeciową. Żeruje na młodych pędach dosłownie wysysając z nich soki, w efekcie często pędy z pąkami kwiatowymi zasychają a potem umierają. Oczywiście najprostszy sposób to sięgnięcie po środki ochrony roślin i oprysk, ale czy warto? I czy ma to sens? Wiele środków ochrony roślin zostało wycofanych ze sprzedaży i produkcji z powodu swoich silnych, toksycznych właściwości.
Zanim użyjemy ciężkiego kalibru warto szeroko otworzyć oczy i dobrze się naszym różom przyjrzeć. Niepotrzebny nam będzie mikroskop czy lupa, wprawne oko po jakimś czasie jest w stanie dostrzec iż róże prowadzą swoje drugie tajemne życie.
Na pędach, liściach i pąkach aż wre – od świtu do zmierzchu i od zmierzchu do świtu trwa tam walka o przetrwanie, dodam walka na śmierć i życie. Cały czas na różach uwijają się larwy biedronki siedmiokropki, są bardzo żarłoczne i w ciągu całego swojego życia potrafią zjeść kilkaset mszyc. Mszyce stanowią także menu dorosłych owadów. Tam gdzie pojawiają się mszyce w bardzo krótkim czasie pojawią się i biedronki, nie odpuszczą tak doskonałej stołówki – to jak hasło: dzisiaj wyżerka u Marty:) Chyba każdy z nas ma miłe wspomnienia biedronkowe z dzieciństwa:)
Równie żarłoczne i drapieżne bywają larwy niektórych gatunków złotooka. Są mniejsze niż larwy biedronki, ale za to bardziej ruchliwsze i trudniej je dostrzec. Dorosłe owady niestety nie żywią się mszycami, ale są nieszkodliwe dla roślin i na dodatek wyjątkowo piękne.
Jak jeszcze walczyć z mszycami na roślinach? W małym ogrodzie skuteczna będzie walka wręcz, czyli rozgniatanie ich w palcach, takoż silny strumień wody z węża ogrodowego. Zabiegi te najlepiej przeprowadzać tuż po pierwszym zauważeniu szkodnika, zanim przyjmie on formę lotną.
Pamiętajmy też, że rośliny przenawożone (zwłaszcza azotem) są w efekcie słabsze a co za tym idzie wrażliwsze na atak szkodników i chorób.
Warto też wprowadzać nawet w najmniejszym ogrodzie bioróżnorodność, nie tworzyć sterylnych rabat i trawników, pozwolić przyrodzie by toczyła się swoim kołem. Możemy jej troszkę pomóc tworząc mini enklawy dla owadów – dużo kwitnących roślin, niewielka sterta patyków, pędów zeszłorocznych traw ozdobnych i liści. Lub zgodnie z ostatnią modą angielską możemy się również pokusić o stworzenie specjalnych owadzich domków. Rośliny i natura odwdzięczą nam się za to kwitnącym, zdrowym ogrodem, pełnym pszczół i motyli.
Od wielu już lat nie stosuję insekcydów świadomie, pozwalam by na moich roślinach toczyło się to drugie tajemne życie. Z radością obserwuję, że rośliny doskonale sobie radzą. Mam swoją mała satysfakcję, że oszczędzam czas, pieniądze a przede wszystkim środowisko w tym małym mikrokosmosie jakim jest ogród. Zachęcam gorąco – odstawcie opryskiwacze w kąt:)
Zdradzę też mały firmowy sekret – w pracy z powodu braku czasu i możliwości oprysku w upalne dni odpuściłyśmy chemię, pozostawiając los całej różanej kwatery naszym małym gościom w kropki. Efekt jest już widoczny po 2 tygodniach, mszyc prawie nie ma a róże pięknie kwitną.
Cudownego, pachnącego różami lata serdecznie czytelnikom bloga życzę a ogrodników z Krakowa i okolic zachęcam do odwiedzenia wystawy na UR 🙂
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.