Lubię jak odwiedzają mnie inni ogrodnicy. Najbardziej lubię jednak jak odwiedzają mnie ogrodnicy, którzy podobnie jak ja mają gliniastą glebę. Nie muszę słuchać tych: boże, ale glina, jak cokolwiek w tym rośnie, jak te rośliny dają sobie radę… Ano dają i to całkiem nieźle jak widać:
Wiem, że gdybym zakładała ogród teraz to pierwszą rzecz jaką bym zrobiła to porządniej przygotowała glebę. Ale nie zakładam, ogród już jest. Jak się nie ma co się lubi… Nie mam urodzajnego czarnoziemu ani madów, mam glinę i ją musiałam pokochać. Gleby ciężkie, gliniaste są zazwyczaj zasobne w składniki mineralne, nie wymagają ekstra nawożenia i roślin nie trzeba intensywnie dokarmiać, bez tego i tak są dorodne. Chwasty takoż. Zakładając kolejne rabaty i planując nowe nasadzenia nauczyłam się jednej podstawowej rzeczy – teren musi być bardzo dokładnie oczyszczony z chwastów wieloletnich, bo w innym wypadku po roku lub dwóch wyjdzie parszywe zielsko w postaci podagrycznika i jemu podobnych.
Swoją glinę od lat próbuję okiełznać, jest zwięzła, bardzo ścisła, po deszczu nasiąknięta wodą do granic możliwości, w czasie suszy twarda jak skała. Dodaję do niej co tylko mogę, kompost, korę, drewniane wióry, skoszoną trawę. I suszony obornik oczywiście, bo wióry brzozowe do których mam dostęp nieograniczony bardzo absorbują azot w procesie rozkładu. Dzięki dodatkom w postaci obornika bydlęcego udaje mi się uzupełnić jeden z podstawowych składników, czyli azot właśnie. Kiedy ziemia w miarę się rozluźni dodaję też piasek. Największy błąd to mieszanie zbitej gliny z piaskiem, wtedy robi się jeszcze twardsza. Niezbędne narzędzia to szpadel, widły i motyczka. Częste motyczenie nie tylko pozwala się pozbyć chwastów ale także znacznie poprawia strukturę mojej gleby. Wiele razy usuwałam chwasty z rabaty podważając całe kępy bylin widłami bo innej metody nie ma. Po tych wszystkich zabiegach moja ziemia jest lepiej napowietrzona, łatwiej wnikają w nią składniki pokarmowe i woda, szybciej przebiegają procesy mineralizacji. Mimo kilku pryzm kompostowych wciąż kompostu mam za mało by nawieźć wszystkie miejsca w ogrodzie, więc wypracowałam sobie inną metodę i pewnie nie jest ona żadnym odkryciem Ameryki. Zanim rozpocznę kolejne założenie ogrodowe w miejsce w tym celu przeznaczone trafiają resztki z ogrodu: pocięte gałązki, łęty bylinowe, skoszona trawa i chwasty. Po dwóch sezonach to wszystko jest już wspaniale rozłożone a ja mam kilku centymetrową warstwę próchnicy którą mieszam z rodzimym gruntem. Dobrym sposobem jest tez wysiew nawozów zielonych. Gleba gliniasta daje naprawdę ogromne możliwości w uprawie różnych roślin pod warunkiem, że się ją oczywiście wcześniej odpowiednio przygotuje i nie zaniedba tego procesu. Rosną u mnie nawet czosnki:
Świetnie radzą sobie już różnego rodzaju tiarelle, heucherelle i heuchery, które wcześniej lubiły wygniwać, nawet całkiem nieźle radzi sobie słaba 'Amber Waves’:
Przede wszystkim jednak doskonale rosną byliny wilgociolubne, takie jak języczki czy rodgersje:
Dla mnie jednak rośliny są tylko dodatkiem, częścią składową całości. Staram się je tak komponować by przez cały sezon ogród wyglądał interesująco i ciekawie. Pamiętam, że kiedyś wzięłam sobie do serca takie zasłyszane zdanie: planować nasadzenia tak, by nie odkrywać całości, by oglądający miał wrażenie, że za zakrętem coś jeszcze jest. I to chyba mi się udaje najlepiej:) A ciągłe przesadzanie roślin ma tę zaletę, że w trakcie tych prac chcąc nie chcąc rozluźniam swoją glinę. Doprawdy nie wiem ile lat musi minąć żebym była zadowolona z mojej gleby i wracała z ogrodu bez charakterystycznego bólu nadgarstka… Może doczekam…
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Droga Marto,
Twoje rady są niezastąpione! Wiele już naczytałam się o uprawie roślin ozdobnych i w ogóle o ogrodach, to na Twojej stronie znalazłam tyle istotnych treści. No i piękno tej strony! Wielkie poczucie smaku, przepiękne zdjęcia, subtelne barwy. Naprawdę czuje się tu wielką sztukę. Świetne są też Twoje teksty, napisane ciekawie i dobrym stylem.
A ja mam nieduży ogród przy starym przedwojennym domu w willowej dzielnicy Wrocławia. I tak bardzo do tego pasuje styl angielskich ogrodów. Więc od wielu lat działam coś w tej dziedzinie. Ziemię mam jednak wybitnie kiepską – zbitą, zakwaszoną i niezbyt zasobną. Jednak co roku z wiosną podejmuję walkę na nowo. A jak mam chandrę – zaglądam na Twoją stronę, albo czytam coś z Virginii Woolf. Serdecznie pozdrawiam
Miło przeczytać tyle ciepłych słów:) Bardzo się cieszę, że to co piszę komuś się podoba i na coś przydaje.
Marto,
Piękny jest Twój ogród, jak zaczarowany. Lubię takie klimaty a i zdjęcia wysmakowane ukazujące urocze zakątki i detale. To co piszesz o urządzaniu gliniastego ogrodu natchneło mnie do pracy gdyż sam mam taki gliniasty kawałek ziemi na wsi. Wiem ile wymaga on pracy i trzeba mieć zaiste cierpliwość i pracowitość biblijnej Marty by stworzyć taki rajski zakątek jak Twój.
„Upór co Ci z oka błyska leszczyny dziedzictwo … tak trzymaj..”,
” …takich ogrodów nie znajdziesz na świecie i takiej czystej wiecznie żywej wody i takiej wiosny zatopionej w lecie”.
Twój ogród nastraja poetycko dusze. Niecierpliwie czekam na dalsze zdjęcia.
Oj znajdziesz takie ogrody, znajdziesz:) Właśnie wróciłam z Anglii i jak zwykle po takim wyjeździe ogarnia mnie całkowity brak motywacji do robienia czegokolwiek w swoim ogrodzie. Muszę ochłonąć:)
[…] w ogrodzie jest tym przyjemniejsza im lepszych mamy pomocników. Już kiedyś narzekałam tutaj na swoją glebę a tego lata wybitnie dała mi w kość. Ulewne deszcze, potem upały i znów […]
Troche mnie ten artykul pocieszyl 🙂 Wszyscy pukaja sie w glowe jak slysza, ze chce zalozyc mini ogrodek ziolowo-warzywny na ciezkiej glebie. Tym bardziej, ze wokol sa chwasty na dwa metry, a dzialka na drugim koncu Polski. Ale skoro Tobie udalo sie tak pieknie zagospodarowac ogord, to bede kochac ta gline tak dlugo, az ona nie tez pokocha 😀
Słomiasty obornik, nie ma nic lepszego. Dużo obornika:)
Dopiero zaczynam działać w glinie, dużo kory, często motyką zruszam wierzchnią warstwę gleby, eksperymentuję z roślinami albo się coś sprawdza albo trzeba się poddać prawie poddałam się z migdałkiem i pnączem kiwi, tuje dobrze narazie hortensje i funkie, mam forsycję w dobrej kondycji i młode derenie, brabanty, bluszcz pospolity, źle rośnie winobluszcz chyba go usunę bo brak przyrostów liście czerwone zamiast zielonych a lato w pełni. Mam w planach migdałek zamienić na wierzbę, zasadzić piwonie marzę o żółtych,i zrobić rabatę kosaćców.Moje róże dobrze sobie radzą ale to dopiero drugi rok. Jeśli chodzi o trawnik mam z rolki, podłoże było piaskowane, nie jest zły ale do angielskich mu daleko! Dla mnie ogród to eksperymentowanie i radość z sukcesów, nie poddaję się porażkami, Twoje rady bardzo konkretne i pomocne, postanowiłam, że założę kompostownik zachęciłaś mnie do tego, dużo resztek się wyrzuca, trawy, gałązek,bo mam dwie brzozy Pozdrawiam serdecznie!
Kompostowniki jak najbardziej. Nieważne jaką mamy glebę, nie ma nic lepszego. Artykuł o glinie powstał wiele lat temu – proszę zerknać jeszcze tutaj https://martagora.pl/przedzimie/
To taka refleksja po latach.