Ostatnio próbowałam się doliczyć swoich liliowców i jakoś ciężko mi idzie:) Uwielbiam je i trochę ich w ogrodzie rośnie z prostej przyczyny – są bezproblemowe praktycznie, okazałe, wspaniale kwitną. Jak się okazuje są też dość wytrzymałe na suszę. Z odmianą 'Lullaby Baby’ jednak miałam pewne przeboje, bo po pierwsze została zakupiona jako 'Black Prince’ (może i książę, ale na pewno nie czarny), po drugie nie wiem dlaczego zupełnie nie chciał kwitnąć (co nijak ma się do drugiego zdania, ale wyjątki muszą być). Poirytowana takim niekwitnącym wiechciem w centralnej części ogrodu pokazałam szpadel, postraszyłam i oto efekty:
Lubię tę odmianę za niezwykle subtelny kolor i pięknie fryzowane płatki.
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.