Hortensje darzę szczególną atencją, zwłaszcza bukietowe czyli Hydrangea paniculata. Ta która znajduje się na zdjęciach poniżej przywędrowała do mojego ogrodu od znajomych. Właściwie kupili ją dla mnie przy okazji pobytu w jednej z dość znanych szkółek. Miała być 'Grandiflorą’, ale jak widać jest to zupełnie inna odmiana. I zupełnie nie mam pojęcia jaka. Darzę ten krzew szczególnym sentymentem, bo został mi wręczony na pierwszym spotkaniu ogrodniczym w jakim miałam przyjemność brać udział. Właściwie poza przycinaniem na wiosnę nic z nią nie robię…
Mam wrażenie, że hortensje bukietowe wcale nie potrzebują dużej ilości ani wody ani cienia…
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Tak właśnie podejrzewam. Dotychczas pędzona chęcią posiadania okazałego krzewu posadziłam hortensję na zasobnym i wilgotnym miejscu. Faktycznie urosła w olbrzymie kwiatostany, ale zbyt ciężkie dla wcale nie cienkich pędów. Kwiatostany przeważyły a deszcze dołożyły swoje kilogramy.
Niech tylko zacznie się mokra jesień to zaraz zrobię z tym porządek – przeniosę w okolicę rynny na suchy i słoneczny skrawek 😉
Ta na zdjęciu rośnie na dość suchym stanowisku, od zeszłego lata zaczęłam ją nawozić nawozem przeznaczonym do hortensji, bo jednak po 10 latach w tym samym miejscu pewnie wyjałowiła glebę.
To lato u mnie jest jednym z najsuchszych jakie pamiętam ale hortensje bukietowe doskonale sobie radzą.