Wiosna w końcu dotarła. Wprawdzie ogrodnicy mówią, że pierwszy dzień wiosny przypada wtedy, gdy zakwitają forsycje ale w ogrodzie jest już wyraźny przedsmak tego co czeka nas w marcu i kwietniu.
Mamy przedwiośnie, ciepłe, słoneczne, zapach ziemi i zeszłorocznych liści… mmmm….Cały sezon przed nami:) A nad ogrodem krążyły dzisiaj dwa felusie, czyli bociany:) Co tam forsycja, wiosna już jest i basta:)
Rośnie wszystko w oczach, dosłownie. Wiele razy zastanawiałam się, którą porę roku lubię w ogrodzie najbardziej i mimo uroku lata czy cudownych barw jesieni wciąż jednak wiosnę kocham najbardziej. Kocham pomimo pozimowego bałaganu, gliny na butach i pustych miejsc czekających aż całkiem wystrzelą byliny.
I pomyśleć, że jeszcze w czwartek Kraków zasypał śnieg…
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Dla mnie wiosna zaczyna się z chwila przylotu szpaków.Już są….
A dla mnie z przelatującym kluczem gęsi, a takie już widziałam 🙂