Nieopodal ogrodów Sissinghurst Danusia pokazała nam cudowny, bajkowy ogród. Marle Place to nieduże, prywatne ogrody z charakterystycznym dla angielskich ogrodów podziałem na pokoje otoczone żywopłotami i murami.
Oczywiście można tutaj obejrzeć dobrze skomponowane rabaty:
Urocza łąka z czosnkami i irysami:
Nasadzenia przy domu nie oszałamiają wyjątkowością czy różnorodnością gatunków, ale wyglądają jakby były tam od zawsze.
I oczywiście charakterystyczne ławki:
Ten ogród to spora różnorodność drzew i krzewów, mnie zauroczyły stare okazy miłorzebów i dzikie róże:
Nie mogło też zabraknąć basenów wodnych i lilii:
W ogrodzie można natknąć się na różne nieroślinne niespodzianki:
W ogrodzie jest spora ekspozycja starych narzędzi, konewek i różnego tego typu ozdób. Pogardliwie nazywana przez niektóre koleżanki złomem:) Szczerze przyznam, że bardziej podobają mi się w tego typu ogrodzie takie ozdoby niż betonowe figurki udające greckie nimfy w ogródkach działkowych…
Właściciel chyba jest dość ekscentryczny, bo spotkałam tam takie oto schody:
Piękna i interesująca jest również część leśna:
Bardzo zadbany i ciekawy jest również ogród warzywny i ziołowy. W warzywniaku natknęłyśmy się na szklarnię a w niej rosły takie oto piękności:
I to tyle opowieści z dwóch wizyt czerwcowych w tym ogrodzie. Może jeszcze kiedyś uda mi się odwiedzić Marle Place i jego ogrody, położone na uboczu, ciche, spokojne i niesamowicie nastrojowe.
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.