Muszę przyznać, że tę odmianę akurat kupowałam 'oczami’. Spodobało mi się zdjęcie na kartoniku, który wypatrzyłam jesienią wśród setek innych odmian w sklepie przy ogrodach w Wisley. Generalnie komfort kupowania byłby pewnie znacznie większy gdyby nie limity bagażowe i nie ukrywam, cenowe. Natomiast wybór roślin cebulowych, całe zestawy kolorystyczne, wielkie torby i cebule sprzedawane na wiaderka mogły wprowadzić niezły zamęt w głowie. Chciałoby się posadzić wszystko, zwłaszcza że w Wisley stał też długi stół z cebulkami dla kolekcjonerów. ’Ziva’ teoretycznie jest narcyzkiem do pędzenia w doniczce i teoretycznie nie powinna u nas przezimować, o czym oczywiście nie miałam bladego pojęcia. Na opakowaniu tej informacji nie było, bo na Wyspach zimuje bez problemu. Okazało się, że u mnie pod śniegiem również przeżyły wszystkie kupione cebule. Ma podobnie jak inne tazetty po kilka kwiatów na pędzie, są praktycznie czysto białe, niewielkie. I jak inne tazetty pachnie, ale ten zapach jest dość specyficzny, na początku słodki i przyjemny a potem dość ostro kręci w nosie. Dla mnie najważniejsze, że zdjęcie na kartoniku nie kłamało, kwiaty są szalenie eleganckie i oryginalne.
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.