Czerwcowa i deszczowa sobota przywołuje mnie wspomnieniami do West Susexx, do ogrodu który szczególnie utkwił mi w pamięci.
Nie znajdziecie go na liście najlepszych i najczęściej odwiedzanych ogrodów Anglii, ale jeśli kiedyś zawieje Was do West Sussex to polecam spędzenie popołudnia w tym ogrodzie. Zatem Parham House and Gardens:
Dom pochodzi z XVI wieku z czasów elżbietańskich i przetrwał do dzisiaj. Clive Pearson kupił dom i majątek w 1922 roku. On i jego żona Alicia znaleźli dom i ogród w nie najlepszym stanie . Godnym uwagi jest że z duża troską i wrażliwością przywrócili zarówno dom jak i ogród do świetności. Obecnie w domu mieszka ich prawnuczka wraz z rodziną. Całość należy do Charitable Trust.
I jak zwykle przy tego typu posiadłościach znajdziemy bujne rabaty bylinowe oparte o mury ogrodu kuchennego.
To kwintesencja tego, czego większość zwiedzających szuka w angielskich ogrodach. Przemyślane, cudownie skomponowane byliny zapewniające efekt wizualny poprzez cały sezon wegetacyjny.
Większość tych bylin jest nam doskonale znana, chętnie uprawiana w ogrodach chociaż trafiały się tam rośliny niezbyt popularne, jak głowaczek czy wierzbówka. Pisałam niedawno o kocimiętce 'Walker’s Low’ – jak widać chętnie jest stosowana, chętniej niż lawenda.
Nie da się ukryć, że te rabaty są przepiękne, trochę inne niż uładzone byliny w Wisley, Sissinghurst czy Rosemoor. Jednak oglądając 50-ty (a może było ich więcej) ogród na Wyspach już nie robią na mnie aż takiego wrażenia. Nie jestem zwolenniczką kopiowania czy dosłownego przenoszenia albiońskich rabat do naszych ogrodów. Nijak będą się miały w naszym klimacie ale jednak wciąż szukam inspiracji i pomysłów, klucza i punktu zaczepienia.
To klasyczne zestawienie nigdy się nie znudzi. Jednak różanka w Parkham Hous and Gardens zaoferowała znacznie więcej.
Podobnie było z rabatami z drugiej strony muru które rosły w radosnym nieładzie.
Właśnie ten mix zachwycił mnie najbardziej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie do końca jest to mix przypadkowy i łatwy do stworzenia ale także niełatwy w utrzymaniu.
Każdy jednak znajdzie tutaj coś dla siebie – bo na szczęście nie wszystkie miejsca w tym ogrodzie tętnią takimi intensywnymi barwami.
Ogród pięknie połączony jest z parkiem i otaczającym krajobrazem. Zuważcie że ławeczki skierowane są nie na nasadzenia bylinowe ale na park właśnie.
Mało dzisiaj tekstu, raczej ten wpis bardziej jest obrazkowy. Jednakże ta deszczowa sobota to jeden z nielicznych momentów w czasie sezonu gdy mogę sobie pozwolić na nicnierobienie:) Nikt a ni nic nie zmusi mnie do większego wysiłku:) Ani fizycznego ani intelektualnego:)
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Marto, czy tam nie ma ślimaków? Języczka, widzę, nietknięta zębem ślimaczym. Dziękuję za wpis, ogród bardzo mój. Pszcz.
Sä śl8maki. Są tez zazwyczaj gęsi kury i kaczki. Fajnie że ogrod sie podoba.
Piękny! Jestem nim zachwycona!
Mnie też bardzo się podobał.