Rdest brzmi groźnie, ale… No właśnie, niektóre z nich potrafią być dość ekspansywne i trzeba uważać sadząc je w ogrodzie bo mogą stać się przysłowiowym strzałem w stopę.
W przypadku rdestu himalajskiego raczej to nie grozi, ale roślina do małych bylin raczej się nie zalicza. Mnie ten gatunek zafascynował już jakiś czas temu, chyba po raz pierwszy zobaczyłam je którejś jesieni w Anglii, potem w Wojsławicach:
Kwiaty tego rdestu można znaleźć we wszystkich chyba odcieniach różu do ciemnej czerwieni. Jest również odmiana 'Alba’ o kwiatach białych, ale szczerze mówiąc nigdzie jej nie widziałam.
Po obejrzeniu pięknych kęp w Wojsławicach zaczęłam go szukać, niestety bezskutecznie.
Potem przyleciała ze mną doniczka tego rdestu z Anglii, wybrałam sobie od razu odmianę o dość sporych rozmiarach – 'Atrosanguinea’:
Zaczynał przyrastać w szybkim tempie, bez problemu pojawił się na wiosnę – jednak chyba za wcześnie bo po którymś z przymrozków część rośliny zamarła. Następnego roku szybko się zregenerował. Wybrałam mu miejsce w pełnym słońcu, na mojej glinie teoretycznie wilgotne ale to lato dało mu w kość. Rdest przeżył, nawet udało mi się zrobić sadzonkę i posadzić w innym miejscu – zobaczymy co przyniesie kolejny sezon:)
Gdzieś przeczytałam, że często środek rośliny zamiera ale wypuszcza ona boczne pędy na wiosnę. Faktycznie zauważyłam to u siebie, ale nie byłam pewna czy to norma.
I tak jakoś małymi krokami przywędrowały jeszcze trzy odmiany: ’Rosea’, 'Blackfield’ i 'JS Caliente’ . Ten ostatni rośnie fantastycznie, pięknie kwitł i wstyd ale chyba nie mam fotek:(
Posadziłam go w mocno wilgotnym miejscu i bez problemu dorósł do 70 cm wysokości.
Jak widać na zdjęciach ten rdest potrzebuje sporo miejsca, rośnie szybko zwłaszcza na wilgotnej glebie. Najbardziej spektakularny będzie właśnie w takim wilgotnym miejscu, w słońcu lub w lekkim półcieniu.
Trudno nie napisać o odmianie ’Fiertail’ nagrodzonej przez RHS i jak widać na zdjęciu poniżej chętnie stosowanej przez samego Oudolfa:
Potrafi dorosnąć do nawet do 120 cm wysokości. Przyznaję, że znalazł się na liście roślin przeze mnie poszukiwanych.
Bez wątpienia ich zaletą jest długi okres kwitnienia, nie znam drugiej takiej rośliny (może poza werbeną patagońską), która potrafi zakwitnąć w czerwcu i nieustannie z jednakową intensywnością kwitnąc do przymrozków. Jeśli ma wilgoć w podłożu również potrafi zachwycać piękną zielenią liści. Dlatego może jednak warto zrezygnować z sadzenia go na pełnym słońcu, upały jakie u nas mogą się pojawiać raczej nie będą korzystnie wpływać na ogólny wygląd rośliny.
Osobiście najbardziej podobają mi się zestawienia tego rdestu z trawami:
W sieci i mądrych książkach podana jest strefa mrozoodporności od 4/5. Mam nadzieję, że właściwa:) Ostatnie łagodne zimy raczej nie są miernikiem trwałości tego rdestu u nas.
I jeszcze rzut oka na realizację mistrza Oudolfa:
Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu i kolejnych kęp:) Niestety moje doświadczenia w uprawie są zbyt skromne, ale może warto propagować?
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Piekny; a u mnie na liście poszukiwań – kawałek wilgotnej, zasobnej ziemi ;).
U mnie na liście znajduje się jeszcze kilkanaście metrów lekkiej, przepuszczalnej gleby:) Te wszystkie lawendy, barbule, perowskie…
Bardzo efektowne te rdesty. Pięknie wyglądają z trawami.
Poważnie obawiam się, że na mój Fat Domino przeznaczyłam za mało miejsca… A jeszcze chciałam dosadzić tam drugą kępę!
Dobrze, że może pójść do półcienia, bo takich miejsc mam więcej.
Czy lepiej go dzielić wiosną czy jesienią, jak sądzisz?
Wg mnie lepiej to chyba robić wiosną – byle się nie spieszyć. U mnie po prostu zamarł środek i oddzieliłam boczną część.
Piękna ta odmiana (Fat Domino), rośnie duży, ja bym mu zostawiła co najmniej 60 – 70 cm średnicy.
Dorodna, kwitnąca kępa wygląda pięknie, mam nadzieję na podobny efekt u siebie.
Dzięki za radę, będzie przemeblowanie na rabacie.
Poczekam na efekty u Ciebie:)
Dziękuję za cenne podsumowanie na temat rdestu himalajskiego – zainteresowała mnie szczególnie ta niższa odmiana 'Blackfield’, na front rabaty. Czy wiesz gdzie ją można u nas zdobyć? Pozdrawiam serdecznie!
Ta odmiana rzeczywiście jest piękna – niestety nie wiem gdzie kupić, sama chętnie bym przygarnęła.
Mam parę odmian rdestu himalajskiego od lat, rośnie u mnie na pełnym słońcu i lekkiej ziemi, bardzo dobrze zimuje a łączę go z prosem ozdobnym i jesiennymi astrami i efekt jest wspaniały.A z kolei odm Caliente posadziłam w cieni jabłoni ozdobnej Golden Hornet i niestety rośnie słabo. W tym roku będę go zabierać i szukać nowego miejsca. W ostatnie upalne lata bez żadnego uszczerbku daje sobie radę, mimo że na lekkiej ziemi ale dobrze wyścielanej gnojem słomiastym i liśćmi.
Uwielbiam wchodzić na Pani bloga, mnóstwo wiedzy, cudownych zdjęć i wspólny podziw dla Pieta Oudolfa, bardzo żałuję , że nie zdążyłam odwiedzić jego ogrodu, kiedy jeszcze był udostępniony do zwiedzania, teraz można go odwiedzać tylko w paru terminach w czasie tzw otwartych drzwi np jednym z nich jest któryś jesienny weekend poświęcony trawom. A byłam tak blisko….
Różne źródła podają, że dobrze rośnie i w słońcu i półcieniu byle gleba była wilgotna. Myślę, też że na ogólny wygląd rośliny i kondycję duży wpływ ma wilgotność powietrza. Widuję go w Anglii właśnie w pełnym słońcu, ale takich upałów jak u nas raczej tam nie ma.
Dziękuję za ciepłe słowa i rzeczowy komentarz.
[…] wybiera mi się rośliny których nie znam albo znam kiepsko, zwłaszcza złotolistne. Fascynacja rdestem himalajskim jednak już trwa czas jakiś a ten poniżej mnie powalił dopiero na […]
[…] w końcu do wniosku że do towarzystwa będzie potrzebował czegoś niższego, może ten rdest himalajski albo jakiś niski aster? Szukam czegoś co zarówno kolorem jak i fakturą będzie mocno odbijało […]
[…] i kopiowanie nie ma sensu. Ja nie odważyłabym się w projekcie użyć takiej ilości rdestu himalajskiego (tutaj ‚Fat Domino’) na dodatek zestawionego z biała gaurą (która zapewne wypadnie). Pomijam że to rośliny o […]
Persicaria -rewelacyjny, nie wymaga dużej uwagi, z trawami i bylinami super. U mnie w towarzystwie Phlomis russeliana daje czadu nawet w cieniu. Nie pomijam go w projektowaniu naturalistycznych rabat.
Właśnie (u Przemka Godlewskiego) kupiłam Blackfield’ 🙂
Po rekomendacji Sławomira Majewskiego poluję jeszcze na 3: 'Alba’, 'White Eastfield’ i 'Fat Domino’