Do Sissinghurst ciągnąć będzie mnie już zawsze. Tym razem w maju, piątkowe popołudnie wybrałam nieprzypadkowo. Pięć razy w w roku Ogrody Sissinghurst czynne są do wieczora, tzw Special late night opening. Postanowiliśmy skorzystać z tej okazji, co miało swoje plusy. Po pierwsze udała nam się pogoda, wprawdzie momentami było chłodno ale ciągle świeciło słoneczko. Późnym popołudniem światło jest znacznie miękksze i cieplejsze, co korzystnie odbiło się na zdjęciach. Nie było tłumów, bo kto żyw udawał się do Londynu na Chelsea Flower Show. Tamto piątkowe popołudnie zaliczam do bardzo udanych.
Vita znaczy życie – patrząc na ogród trzeba przyznać że imię idealnie pasowało do właścicielki:
Rzut oka na ogrody, wieża z pracownią Vity:
Tamtego popołudnia ogród epatował spokojem:
Osie widokowe to jest to co w Sissinghurst zachwyca mnie zawsze:
Rabaty w ciepłych kolorach przy domku ogrodników, tam bardzo szczególnie dociera świadomość jak ważne w ogrodzie jest światło i jak zmienia się pod jego wpływem odbiór…
Azalea Walk:
Ogród ziołowy:
Wgłębnik:
Ogród różany to prawdziwy majstersztyk, zwłaszcza na przełomie maja i czerwca:
I trochę cienia:
Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek wrócę do Sissinghurst… Może zimą uda mi się zagłębić bardziej w to co Vita tworzyła, zrozumieć jak powstawał ogród. Dla miłośników jej dzieła polecam The Illustrated Garden Book. Może sama do wiosny go przeczytam:)
Tekst Marta Góra
Zdjęcia Marta i Dariusz Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Jak zwykle piękny spacer po ogrodzie. Zachwyciły mnie te lekko różowe naparstnice, bez cętek- nie spotkałam takich u nas a są bardzo eleganckie.
Miały centki, ale bardzo delikatne. Właściwie to kolor taki morelowy bardziej niż różowy:) Urocze, za każdym razem gdy tam jestem nie mogę się oprzeć by ich nie sfotografować.