Dzisiaj krótki opis Veronicastrum virginicum 'Pink Glow’. W angielskich ogrodach oglądam je na każdym kroku. W projektowanych przez nas ogrodach również przetacznikowców nie brakuje, bo jak zauważyła Basia – to taki koń pociągowy każdej bylinowej rabaty. Do mojego ogrodu trafiły wiele lat temu, bo uprawiam je (o zgrozo) od czternastu lat. Długo miałam głównie gatunki, ale ostatnio z dostępnością pięknych odmian coraz łatwiej więc i te zaczęłam sadzić.
Jedną z pierwszych była odmiana ’Pink Glow’, tak prezentuje się na rabacie:
Przetacznikowce w przeciwieństwie do przetaczników (Veronica) są moim zdaniem znacznie łatwiejsze i pewniejsze w uprawie. Na pewno na takiej glebie jak moja. Mimo sporej wysokości (ta odmiana dorasta do 1,5 m) nie pokładają się nawet po silnym deszczu. Ich pędy są sztywne a kwiatostany wyprostowane. Zaletą są też ładne liście, nigdy nie zauważyłam ani ślimaków czy innych szkodników ani żadnych chorób grzybowych. To bylina, która na pewno nas nie zawiedzie.
Veronicastrum virginicum 'Pink Glow’ jest bardzo subtelnie różowy, z czasem kwiatostany są prawie białe. Przetacznikowce kwitną od końca czerwca prawie do września – termin kwitnienia zależy od gatunku i odmiany. Doskonale komponują się z innymi bylinami lata – pysznogłówkami, dzielżanami, jeżówkami, przegorzanami a jesienią fantastycznie wyglądają z trawami. Można przetacznikowce ścinać po kwitnieniu i czekać na kolejne kwiaty, ale ja wolę zaschnięte kwiatostany które doskonale uzupełnią jesienny spektakl złożony z traw i astrów. Przepięknie wyglądają w grupach. Jeśli kiedyś widzieliście smukłe, zaschnięte kwiatostany na fotografiach z realizacji Pieta Oudolfa to zapewne było to któreś Veroniacastrum.
Ja nie wyobrażam sobie już ogrodu bez przetacznikowców, są dla mnie byliną podstawowego doboru. Jak je uprawiać? Potrzebują gleby żyznej, zasobnej w materię organiczną – czyli nawozimy je systematycznie kompostem. Gleba powinna być umiarkowanie wilgotna, ale po zakorzenieniu się w niej doskonale znoszą okresową suszę. Dobrze będą się czuły w pełnym słońcu ale świetnie poradzą sobie też w półcieniu. Bylina idealna – zdrowa, długo kwitnąca i do tego prawie na każde stanowisko.
Podsumowując, jest i haczyk…. To niestety wolne przyrosty i dość uciążliwe dzielenie roślin. Bryła korzeniowa przetacznikowców jest bardzo mocna i twarda – ja je dzielę wiosną – wykopuję i tnę ostrym nożem lub piłą typu 'lisi ogon’. Dzieliłam też je raz jesienią – po prostu przycięłam na krótko wszystkie pędy, wykopałam, podzieliłam i posadziłam na nowo. Może się mylę, ale wydaje mi się że podział po kwitnieniu jest dla rośliny lepszy. Po wiosennym podziale rośliny były znacznie mniejsze (niższe) i długo się zbierały.
Macie jakieś doświadczenia? A może ciekawe odmiany? Mam nadzieję, że pokażę inne – trochę się ich nazbierało:) Zaczynam się zastanawiać czy mam jakąś rabatę bez przetacznikowców;)
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Faktycznie – to świetna roślina. Moja (podobna) też jest wysoka, ale po deszczach lubi się „rozklepać”… to chyba mam przetacznika ?
Musze więc poszukać przetacznikowca… i wygooglać w jakich są kolorach.
Od białego po delikatny różowy, lawendowy do fioletów..
Kolor tej odmiany jakoś mi zupełnie nie leżał, wydał mi się nijaki i oddałam. Ale może dla jakiegoś ciemnego fioletu w półcieniu miejsce by się znalazło. Z białych jestem zadowolona.
A ja go bardzo lubię:) Natomiast nie przepadam za ciemnymi fioletami w półcieniu…