Ostatnio słyszę dość często zarzut „cudze chwalicie swego nie znacie”. Tak się składa, że trochę ogrodów i parków w Polsce obejrzałam ale nic nie może się równać z tym co widziałam w Wisley. Ze swojej polskości jestem dumna, ale to nie znaczy że nie potrafię docenić i przyznać, że jest w Europie jakiś naród który potrafi robić coś od nas lepiej. Boli mnie, że mieszkając bardzo blisko jednego z najpiękniejszych miast w Europie, szczycącego się posiadaniem w samym sercu Starego Miasta jednego z najstarszych Ogrodów Botanicznych na świecie, nie bardzo jest co w tym ogrodzie oglądać i że wygląda on jakby Bóg o nim zapomniał… O „genialnym” pomyśle sprzed lat by ogród Uniwersytetu Jagiellońskiego przenieść z centrum Krakowa na obrzeża i wybudować w jego miejsce kolejne biurowce czy centra handlowe nie wspomnę. I chociaż mówi się, że my Polacy potrafimy szanować i kultywować swoją historię, to ja odnoszę ostatnio wrażenie że sprowadza się to głównie do martyrologii i stawiania, tudzież burzenia kolejnych pomników. W tym jesteśmy naprawdę dobrzy. Za to Anglicy nie dość, że potrafią dochować wierności swojemu dziedzictwu, to jednak tkwią w nim tylko jedną nogą drugą stawiając śmiało w przyszłość. Widziałam w Wisley grupy dzieci wracające z zajęć, każde z rysunkami, własnymi sadzonkami. Zaszczepienie tej pasji powoduje, że wyrasta kolejne pokolenie doskonałych ogrodników a ogrody takie jak Wisley czy Hyde Hall świetnie spełniają swoją rolę. Bo tu na Wyspach bycie ogrodnikiem niekoniecznie kojarzy się z „badylarzem” i goździkami pod szkłem, ale z szanowanym zawodem którego trzeba się uczyć latami, który wiąże się najczęściej z zamiłowaniem i pasją. W takich ogrodach jak Wisley pracują najlepsi. Moim marzeniem jest by chociaż jeden ogród botaniczny w Polsce dorównywał temu w Wisley, może nie na taką skalę ale przynajmniej w 1/10 i bym nie musiała lecieć 1600 km by móc zobaczyć ciekawe rośliny. Na szczęście mamy OB we Wrocławiu, Poznaniu, arboreta w Kórniku, Rogowie czy Wojsławicach. Ale to wciąż za mało…
I jedna z najlepszych atrakcji w Wisley, ogród skalny z kolekcją między innymi sosen. W tym ogrodzie można by spędzić cały dzień, my niestety nie miałyśmy tyle czasu. Chociaż niektóre koleżanki ciężko było stamtąd wyciągnąć.
Ogród ciągle się rozwija, angielscy ogrodnicy śmiało patrzą w przyszłość i nie boją się zmierzyć z XXI wiekiem. Doskonałym tego przykładem są nowoczesne szklarnie. Nam udało się jedynie obejrzeć niewielki fragment z prostej przyczyny – niewiele czasu zostało do ich zamknięcia.
Szklarnie z oddali:
I z bliska – być może to zdjęcie odda chociaż minimalnie skalę tego przedsięwzięcia. Nie do wiary jak to monstrum utrzymuje się na wodzie:
Ale zanim zagłębimy się w środku egzotycznych upraw to fragmenty rabat wokół szklarni:
I w środku:
A jeśli chcielibyście zobaczyć jak wygląda życie pod ziemią to nic prostszego, wystarczy wejść w grotę pod szklarniami. Fantastyczna ekspozycja, która ukazuje jak rozwija się życie, jakiego na co dzień nie dane nam jest oglądać. Jak rozwijają się korzenie dębu a jak mniszka? Co je kret i jak kopie swoje tunele? albo jak dżdżownice zamieniają materiał organiczny w humus… Dla inżynierów w Wisley nie ma nic łatwiejszego, wszystko to mamy na wyciągnięcie ręki i można obejrzeć na interaktywnych komputerach, wystarczy dotknąć palcem:)
Jeszcze tylko rzut oka na kolekcję piwonii:
I ogród japoński:
I pora najwyższa by udać się do sklepu:) W samym ogrodzie funkcjonują dwie restauracje, kilka kawiarni, i dwa duże sklepy. Jeden z nich to typowych sklep z pamiątkami i bardzo dużą księgarnią (oczywiście wszystkie książki o tematyce ogrodniczej). Drugi to klasyczne centrum ogrodnicze. Można tutaj nabyć wszystko co niezbędne (i zbędne) do uprawy ogrodu, od małych donic i narzędzi do ogromnych kompostowników, starych skrzynek do jabłek i odrapanych krzeseł po 150 Ł. No i oczywiście rośliny. Centrum ogrodnicze w Wisley szczyci się posiadaniem w ciągłej sprzedaży ok 10 000 gatunków i odmian. Hmm… było w czym wybierać:)
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.