Kiedyś już pisałam o innym powojniku górskim (var. rubens). Niestety poprzednia zima załatwiła go na cacy i nie odbił. Nie wiem, pech może że taka zima trafia się na ileś tam lat? Może jednak wytrzyma nasze zimy bo przecież takie nietypowe nie zdarzają się często. Jak mi kiedyś przejdzie rozczarowanie to zapewne jeszcze zaryzykuję uprawę bo powojniki z tej grupy są wyjątkowo urodziwe. Będąc w Anglii natknęłam się na inną botaniczną odmianę – var. grandiflora. Przede wszystkim cudne są kwiaty, duże, czysto białe. Słoneczna pogoda, jasne, świeże liście potęgowały ten efekt. No i oczywiście otoczenie, bo rósł w niewielkim, typowym angielskim ogródku. Rośnie znacznie mniejszy od różowego, maksymalnie do 4 m, więc nadaje się do takich mikroskopijnych ogrodów. Zaletą tego powojnika jest też wczesne kwitnienie, normalnie na Wyspach kwitną one w kwietniu ale tegoroczna opóźniona wiosna sprawiła że można je było podziwiać na co drugim murze i płocie jeszcze pod koniec maja. W Polsce również kwitnie raczej w maju, ale wszystko oczywiście zależy od aury. Potem latem mogą się jeszcze ukazywać pojedyncze kwiaty. Od altany z białym nie mogła odejść:) Do tego stopnia, ze różowe zaczęły mi się wydawać banalne i pospolite. Dostał też nagrodę RHS-u AGM, nie bez powodu zapewne.
Ech, te nasze paskudne zimy:(
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.