Szkółki kuszą, oj kuszą… Może ktoś pamiętam jak w tym oto poście narzekałam, zarzekałam… Zdaje się pisałam o bylinach, a przecież hortensje bylinami nie są.
No i stało się, nowe nabytki hortensjowe czekają. Paskudna pogoda nie pozwala na sadzenie, czekają więc na balkonie.
Hydrangea quercifolia 'Burgundy’:
Już kiedyś robiłam podejście do hortensji dębolistnej, ale pech sprawił że po jesiennym sadzeniu nadeszła dość sroga zima i hortensja jej nie przeżyła. Generalnie robiłam na nią zakusy od wielu lat. Dorasta do 1,5 m i według źródeł z internetu główną jej atrakcją są wybitnie piękne liście jesienią. Do zakupu zmobilizował mnie kwitnący egzemplarz oraz dwa inne rosnące u mojego klienta na totalnym wygwizdowie. Przetrwały tam kilka paskudnych zim, więc i może moja w zaciszu da radę.
Hydrangea aspera 'Hot Chocolate’:
Hortensję kosmatą mam u siebie już od kilku lat, w sumie dwie sztuki w dwóch skrajnie różnych miejscach. Obie dobrze zimują i niezawodnie kwitną. Absolutnie nie wahałam się przy zakupie, uwielbiam czasem takie nowości. Wcześniej już natknęłam się na artykuł o niej na blogu Grahama Rice’a, mam nadzieję że i moja kiedyś zakwitnie tak cudownymi różowymi kwiatami. No i że nie będzie wymarzać. Atrakcyjna cena była bodźcem do jej zakupu. W tle na fotkę załapała się szałwia omszona 'Marlau Blue’, potrzebowałam kilku sztuk, mam ją już w ogrodzie i dokupiłam by stworzyć taką grupę w formie pierwszego planu dla innych bylin.
Hydrangea serrata 'Mound Aso’
Kolejna leżakująca na balkonie doniczka – hortensjom piłkowanym nie mogę się oprzeć, pięknie przyrastają, pięknie kwitną i są znacznie odporniejsze od hortensji ogrodowej. W tym roku trafiła do mnie jeszcze jedna odmiana, 'Intermedia’, którą też już wcześniej widziałam w którymś z ogrodów. To był tak zwany 'wysort’ z OBI z dwoma pędami, opisany jako H.macrophylla. Na szczęście miała oryginalną metkę producenta. Posadzona wiosną do gruntu nabrała zupełnie innego wymiaru i zaczyna kwitnienie. Postaram się w najbliższym czasie zrobić jej zdjęcie. Kłopot mam z odmianą 'Grayswood’, co rok mi przemarza mimo okrycia. Inne piłkowane nie… Ciężko znaleźć jakieś informacje w sieci, w Polsce dostępnych jest zaledwie kilka odmian i trudno kupować na chybił trafił.
Długo tez nie mogłam trafić na niezawodnie kwitnące hortensje ogrodowe, moje co rok wymarzały. Postanowiłam spróbować jeszcze raz, ale tym razem sadzonki dostałam od innych ogrodniczek, Wiesi i Ewy. Mam nadzieję, że w końcu będę mieć u siebie kwitnące krzewy. Hortensje są takie piękne, nie można ich nie kochać… Staram się już rozważnie kupować następne, chociaż chętnie bym posadziła jeszcze kilka sztuk. Obawiam się, że w takim tempie hortensje zdominują mój ogród.
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Dla mnie najbardziej urokliwe to te o płaskich kwiatostanach. Choć ta z pierwszego zdjęcia zachwyciła mnie połączeniem zieleni pączków i bieli kwiatków.
Już zbiela całkiem. Kupiłam ją głównie z powodu liści, a konkretnie ich jesiennego wybarwienia.