Na krańcu wschodniego Norfolk, niedaleko od wybrzeży Morza Północnego znajduje się Houghton Hall, który roboczo nazwałyśmy sobie ogrodem Premiera. Dom i posiadłość należały do pierwszego premiera Wielkiej Brytanii Sir Roberta Walpole. Powstanie datuje się na XVIII w. Obecnie Houghton Hall nadal znajduje się w rękach prywatnych – właścicielem jest markiz Cholmondeley. Zarówno historia domu jak i całej rodziny jest bardzo bogata i sięga znacznie głębiej niż XVIII w.
To nie tylko przykład wspaniałej architektury ale także zbiór dzieł sztuki, które były gromadzone przez wiele pokoleń. Również park i ogrody były udostępniane (i są nadal) artystom.
Park i ogrody to jak zwykle ogromny teren, z dość niezwykłymi i zaskakującymi rozwiązaniami, między innym dziwacznym ha-ha. Oczywiście jest tutaj wspaniały starodrzew i pasące się jelenie. Te obrazki po zwiedzaniu już kolejnej posiadłości na Wyspach przestają mnie zadziwiać. Niespodzianek w Houghton Hall jest znacznie więcej.
Ja skupię się na ogrodzie formalnym, otoczonym murem – Walled Garden. To typowy angielski ogród z podziałem na pokoje w różnych stylach. Całość założenia została przywrócona do stanu pierwotnego pod koniec ubiegłego wieku.
Mamy więc typowy francuski ogród parterowy, strzyżone żywopłoty, ogród warzywny, ogród różany, rabatę mieszaną itd, itd… Ogrody w typie Houghton Hall zdecydowanie najbardziej interesujące są latem ale i we wrześniu było co podziwiać:
Długa rabata mieszana, ta część utrzymana jest w chłodnej kolorystyce bieli i niebieskiego. Mnie zainteresowały dość nietypowe podpory dla róż:
Bez wątpienia przepiękny jest ogród różany – znajduje się tutaj około 150 odmian róż począwszy od róż historycznych a skończywszy na nowoczesnych odmianach. Oprócz rzeźb i pergoli podziwiałyśmy wgłębnik z fontanną i mnóstwem hortensji w donicach:
Kolejna niespodzianka, altana z drewna. Podobnie skonstruowany pawilon znajduje się w ogrodzie warzywnym:
I moje ulubione klosze na szparagi:
Ogrody warzywne czy też kuchenne zawsze są ukwiecone:
W Houghton Hall znajduje się też spora kolekcja dalii:
Spaceru między żywopłotami ciąg dalszy:
I kolejna moja fascynacja z angielskich ogrodów, wiekowe szklarnie:
Żywopłoty to specjalność angielskich ogrodów:
Parterowy ogród z żywopłotami z bukszpanu i zaskakującą fontanną:
Cienista część ogrodu:
I kolejne szaleństwo-niespodzianka, Waterflame zaprojektowane na początku XXI w przez duńskiego artystę Jeppe Heina:
To coś w rodzaju fontanny zwieńczonej ognistą kulą. Jak sam artysta wyznaje to próba rozmowy z widzem, próba jego zaskoczenia i rozbawienia. Nie da się ukryć, że to mu się udało. Kiedy przechodziłyśmy obok zaczepiła nas bardzo podekscytowana i zachwycona dama. Cóż okazywanie emocji nie jest mocną stroną Anglików:)
Ogród „premiera” wywarł na mnie ogromne wrażenie, bardzo bym chciała jeszcze raz tam wrócić. Najchętniej oczywiście latem:) Jedyna rzecz, która mi przeszkadzała w kontemplacji tego ogrodu to znajdująca się w pobliżu baza RAFu. Co chwilę słyszałyśmy nieziemski huk przelatujących nad głowami maszyn… No ale nie można mieć wszystkiego.
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.