Lespedeza bicolor to krzew, ale często traktowany jak bylina z powodu słabej mrozoodporności. Doświadczenia w uprawie nikłe, zwyczajnie wpasowała mi kolorem i terminem kwitnienia w miejsce abelii, którą niedawno podarowałam komuś. Abelia słabo kwitła, wypuszczała nieporządne łukowate pędy i generalnie uznałam że to nic ciekawego. Lespedeza zachwyciła mnie w szkółce kolorem kwiatów i terminem kwitnienia, ale jak to będzie wyglądało w przyszłości pojęcia nie mam. Na razie siedzi w gruncie i cieszy oczy:)
Wymaga bardzo słonecznego stanowiska (hehe, ale jakoś udało się upchnąć) i niezbyt wilgotnej gleby. Na mój stok idealna. Mam zamiar, podobnie jak w wypadku Caryopterisa okryć na zimę podstawę krzewu.
Tak się prezentuje obecnie w ogrodzie, kwiaty przypominają trochę glicynie, trochę akację:
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Jak w przyszłym roku wypuści pędy nieco wyższe niż te, które miała w doniczce, to możesz jeszcze uznać, że w porównaniu z lespedezą Abelia mosanensis miała uporządkowany pokrój :p Co napisawszy dodam jeszcze, że abelię wydałam do zaprzyjaźnionego ogrodu, a lespedeza zdechła sama którejś zimy – i krzyżyk na drogę, bo dekoracyjna też jakoś rewelacyjnie nie była!
Tym razem był to zakup pod wpływem emocji, zobaczyłam całkiem spory, piękny kwitnący krzew. Ponieważ miejsce miałam, ponieważ kosztowała jedyne 9 zł, cóż:) Jest. Co będzie dalej okaże się za rok, dwa trzy. Mnie ten pokrój się podoba – być może z powodu łukowatych, giętkich pędów. Poza tym lubię nowe wyzwania:)
O dziwo pod niewielkim kopczykiem z kompostu przetrzymała zimę 2011/2012. I nadal mi się podoba:)
Moja lespedeza zimę 2012/2013 przezimowała pod kapturem z zimowej włókniny i teraz pięknie się rozwija
Moja znów zimowała pod kopczykiem z kompostu, wygląda jeszcze lepiej niż rok temu:)