Dzisiaj pierwszy ogród który miałam przyjemność zwiedzać podczas czerwcowego wyjazdu do Kornwalii i Devon – Lytes Manor.
Posiadłością i ogrodami opiekuje się National Trust a co za tym idzie można się było spodziewać perełki. Średniowieczny dom należał do rodziny Lyte, pierwsza wzmianka pochodzi z 1255 roku. Rodzina porzuciła majątek pod koniec XVIII w., w 1907 roku całość została kupiona przez Sir Walter Jennera. Jenner przekazał posiadłość pod opiekę National trust w National Trust. To właśnie dzięki staraniom Pana Jennera dom i ogrody przeszły dogłębną renowację w modnym wtedy stylu Arts and Crafts.
Ogrody podzielone są na zielone pokoje, ale dzięki dbałości i wielowiekowej tradycji można tam podziwiać takie oto niezwykłe topiary:
Każdy z ogrodników, począwszy od Henrego Lyte’sa autora książki o ziołach, poprzez Sir Jennera i Grahama Stuarta Thomasa naznaczył ten ogród swoim stylem pozostawiając po sobie niezaprzeczalne piękno i ducha angielskiego ogrodu. Zarówno dwór jak i ogrody nie są duże, można by powiedzieć że przygotowane na ludzką miarę.
Główną rabatę – Main Border zaprojektował Graham Stiart Thomas w 1965 roku, kiedy to narodził się pomysł otwarcia posiadłości i ogrodów dla zwiedzających:
Ta rabata zachwycała nie tylko bogactwem róż ale również doborem roślin towarzyszących. Ta rabata to doskonałe studium kolorów, które płynnie przechodzą z jednego w drugi. Całość ma 35 m długości.
Grzechem byłoby też nie wspomnieć o małym, białym ogrodzie – White Garden, który przeszedł renowację później – w 1999 roku.
Mnie jednak osobiście zachwyciły nasadzenia w okolicy domu, romantyczne róże, piękne okazałe byliny, zadbane krzewy. Wszystko idealnie dobrane i skomponowane doskonale oddaje ducha Arts and Crafts.
Perfekcyjnie przenikają się krzewy, byliny i mnóstwo roślin jednorocznych.
Zachwycił mnie też ogród ziołowy:
I oczywiście jak na porządny ogród angielski i tutaj nie zabrakło żywopłotów z cisa, małego basenu z wodą i rzeźbą, łąki.
W Lytes Cary spędziłam cudowny, letni i ciepły dzień co było tylko początkiem kolejnej angielskiej ogrodowej przygody:)
Tekst i zdjęcia
Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Robi wrażenie. Można się zakochać.
Można Olu:)
Ja jeszcze zapomniałam napisać o ogródkach działkowych:) Fragment posiadłości przeznaczony jest na ogródki działkowe na których lokalna społeczność (za niewielką opłatą – rocznym abonamentem) może uprawiać warzywa:) I uprawiają, są karczochy, pomidorki i ziemniaki. I kompostowniki:)