Czas na ogrodowanie w tym roku raczej się zakończył. Co miało być zrobione, zrobione zostało a czego się nie udało zostało odłożone na kolejny sezon. Po intensywnych opadach śniegu na południu halny. Jak to halny – wieje z ogromną mocą a wszyscy czekają cierpliwie aż ucichnie. Jedyny plus że trochę odświeży powietrze. Dobry czas by sięgnąć po zdjęcia i inspiracje ogrodowe.
Tak się zastanawiałam, zastanawiałam i doszłam do wniosku że my zakręceni ogrodnicy ciągle mamy niedosyt. Ze względu na to że u nas zima jest znacznie dłuższa niż w Anglii to Na pewne prace w ogrodzie czasu mniej. Od marca do późnej jesieni grzebiemy sobie w tych ogrodach, pielęgnujemy, tniemy, sadzimy, przesadzamy, zmieniamy, poprawiamy. Początkujący zakręceni skupiają się głównie na nowych roślinach a Ci z ciut większym stażem zaczynają kombinować co by tu jeszcze zmienić, dodać, poprawić. Bo ciągle czują ten niedosyt który zwłaszcza o tej porze roku popycha ich w kierunku natury nieożywionej.
Nie będę się w tym poście delektować pięknymi stuletnimi rzeźbami, wspaniałymi donicami czy ogrodowymi antykami – zostawmy je dla arystokratycznych elit. Jak sądzę raczej większości moich Czytelników nie grozi nabycie drogą spadku angielskiego domostwa (a szkoda, prawda) więc o ogrodowe detale musimy zadbać sami.
Pozostaje pytanie czy upiększać te nasze ogrody czy nie upiększać. A jeśli tak to w jaki sposób? Ciągle zerkam w stronę Anglii bo od lat „zepsuta” jestem tym co proponują w ogrodnictwie. I trochę poprzez pryzmat angielskich ogrodów zerkam na to co można/warto naśladować, podpatrywać czyli na szeroką gamę inspiracji. Tych inspiracji na pewno bez liku dostarcza Chelsea Flower Show. Na Chelsea oprócz pokazowych ogrodów czy nowości roślinnych znajdziemy całą masę dekoracji do ogrodu. Ostatnie lata należały do stali kortenowskiej, królowała ona na wielu wystawach i nadal jest bardzo trendy. Trendy i posh… Reasumując nie wszystko co widzimy na Chelsea musi nam się podobać.
Tutaj pojawia się kolejne pytanie, czy owe ogrodowe dekoracje powinny mieć koniecznie charakter utylitarny czy też mają służyć jedynie zaspokojeniu potrzeby obcowania z pięknem. Ogród na zdjęciu poniżej… prawda że poshly? A tak serio korten świetnie się wpisuje zarówno w nowoczesne ogrody jak i te w tradycyjnym stylu.
Inna sprawa że nie mam zamiaru dyskutować o urodzie pokazywanych czy też wystawianych detali, bo jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje. Jednak w przeciwieństwie do ludzi, których na Chelsea zachwyca wszystko ja bywam sceptyczna. Przede wszystkim ta sztuka ma być dla nas.
Być może w otoczeniu zieleni ta fontanna wyglądałaby całkiem całkiem…
Mnie osobiście podobają się takie przejścia jak to poniżej a konkretnie podoba mi się sama idea jako taka. Świetne zarówno do nowoczesnych jak i bardziej swobodnych ogrodów. Zdjęcie pochodzi z ogrodu Marks Hall gdzie w tym roku była bardzo bogata ekspozycja rzeźb i różnego rodzaju dekoracji ogrodowych. Można było sobie dodatkowo przejrzeć katalog i zamówić. Prawie jak na Chelsea:) Nie pytajcie o ceny, w większości były cztero i pięciocyfrowe (w funtach szterlingach). Niewątpliwie nie są to rzeczy tanie.
Na Chelsea współczesnych rzeźb jest bardzo dużo, to świetna okazja dla artystów uprawiających ten rodzaj sztuki by się zaprezentować i pokazać publiczności.
Jednak wystawa to tylko kilka dni. W wielu ogrodach, zwłaszcza takich dysponujących dużymi przestrzeniami jak Marks Hall również można przez wiele tygodni podziwiać dzieła artystów. Młoda kobieta poniżej podziwiała widok na staw – chętnie bym się z nią zamieniła miejscem:)
Paw był prawdziwy ale ładnie się wkomponował…Pani poniżej to strażniczka gródka ziołowego w innym ogrodzie:Będąc właścicielami ogrodu o dużej powierzchni możemy sobie murawę urozmaicić w taki oto niebanalny sposób:
Nie mam tylko pojęcia jak oni to koszą.
Klasyka zawsze się obroni
Na klasycznych rabatach bylinowych dobrze będą wyglądały takie nowoczesne formy jak to ciurkadełko (brałabym razem z murem):
Fontanna poniżej mnie zauroczyła formą – kocham paprocie. Jednakże za dużo się tam dzieje. Już sama forma wymusza uspokojenie nasadzeń wokoło. Niestety tutaj według mnie „ginie” wśród bujnych nasadzeń. To East Ruston Old Vicarage
Jeśli nie mamy jednak wolnych kilku czy też kilkudziesięciu tysięcy funtów na ogrodowe dekoracje możemy swój niedosyt zaspokoić czymś mniej rzucającym na kolanach (to zresztą może być świetny pomysł na prezent dla zakręconego ogrodnika). Takiego, nazwijmy roboczo złomo-podobnych dekoracji w brytyjskich centrach ogrodniczych i szkółkach jest dużo. Bardzo dużo.
Makóweczki z Chelsea:
Odpowiednio dobrany stop stali w krótkim czasie zacznie korodować i pokryje się patyną. Czyli rdzą. Bo przecież o to w tej zabawie chodzi by te dekoracje nie tylko kształtem ale też kolorem przypominały naturalne makówki.
Można je wbić jako ozdobę rabaty (super będą wyglądały wśród traw) albo wykorzystać na podpórki. Na zdjęciu poniżej widać jak fajnie przebiega proces korodowania.
Mnie jednak zauroczyły drobiazgi, które powstają w West Sussex. Paul Cox jest rzeźbiarzem i doskonałym rzemieślnikiem, absolwentem szanowanej Akademii Sztuki, autorem wielu cenionych prac. Z czasem postanowił stworzyć kolekcję dostępną cenowo dla każdego. Wszystkie te mini rzeźby są wykonywane własnoręcznie i inspirowane naturą. Więcej można obejrzeć na stronie. Ja zakochałam się od pierwszego wejrzenia….
Jeszcze czosnki z Marks Hall:
Sama sobie nabyłam taki oto maczek:
Przywiezienie go do Polski wcale nie było łatwe bo zwyczajnie nie mieścił się do typowego bagażu lotniczego. Pręt jest bardzo długi. W końcu przyjechał samochodem, ale warto było poczekać:)
Osobiście cieszę się że coraz częściej tego typu detale pojawiają się w naszych centrach ogrodniczych. Widzę ten trend od dłuższego czasu, powoli wypiera tandetne ozdoby. Chociaż do Anglików nam wciąż daleko. Ważka poniżej została nabyta w okolicach Lublina.
Od kilku lat jeździ ze mną do Anglii Przemek Godlewski i za każdym razem widzę jak te metalowe ozdoby go zakręciły. Zakręciły do tego stopnia że sam spróbował swoich sił i na próbę trochę ich wykonał. Tak bardzo się spodobały, że pierwsze egzemplarze trafiły już do sprzedaży. Mam i ja piękne kopry, które wbiłam w swojego ulubionego miskanta:
W tym roku Przemek zaszalał:) Ważka mnie zauroczyła:
I makówki:
Do szczęścia wciąż brakuje mi takich drobiazgów:
Pokazując angielskie ogrody staram się też chociaż w niewielkim stopniu ukazać ich klimat i spójność z tego typu detalami. Jednak zawsze pokazuję te detale przy okazji odwiedzania ogrodów moich znajomych i przyjaciół.
Przeciwko takim gryzoniom w ogrodzie bym nie protestowała – zdjęcie zrobione w ogrodzie pokazowym w Rykach należącym do szkółki Daglezja. W punkcie sprzedaży oprócz roślin możecie też nabyć trochę fajnych dekoracji do ogrodu. Generalnie wypad do Ryk polecam, świetne miejsce i piękny ogród stworzone przez Gosię i Artura Majów. No i Narodowa Kolekcja Miskantów.
Z ogrodu Ewy, kupione za grosze:
Rynna której Ewa nadała drugie życie:
Konewka, wymarzona i wypatrzona na krakowskim Kazimierzu:
O konewkach już kiedyś post był:)
Podpatruję też na FB jak inni dekorują swoje ogrody i przyznaję że pokazane poniżej dekoracje mnie zakręciły. To pomysł projektantki i ogrodniczki, Agnieszki Hubeny-Żukowskiej. Szklane bański które służą do podlewania roślin doniczkowych awansowały do rangi ciekawej dekoracji:
Szkło pięknie wygląda w ogrodzie, zwłaszcza o świcie:
I zimą takoż…
Piękne rzeczy można też wypatrzeć na blogu Megi czyli Małgorzaty Piszczek, projektantki, ogrodniczki-podróżniczki i propagatorki tego co w naturze najlepsze:) Szkło, no mam słabość…
Poidełko które również może być dekoracją, tutaj w najlepszym wydaniu bo z ogrodu samego Karla Foerstera. Cudowne w swej prostocie.
Z dekoracjami jest tak jak i z roślinami – trzeba uważać by nie przedobrzyć.
Równie proste, nienachalne tabliczki z oznaczeniami mogą być dyskretnym elementem dekoracyjnym:
Reasumując: ilu ludzi tyle pomysłów i czasem warto dać się ponieść wyobraźni. Jak się okazuje czasem lepszy efekt można osiągnąć za pomocą drobiazgów niż wypasionych i drogich elementów. Jednak pamiętać że siła i piękno tkwią w prostocie.
To co dekorujemy ogrody?
Dziękuję za udostępnienie zdjęć, Agnieszce, Megi i Przemkowi:)
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Dekorujemy! Chociaż nie uważam, żeby to było konieczne, piękny ogród obroni się sam. Ale lubię dekoracyjne drobiazgi, byle nie za dużo. I żeby pasowały do całości.
Z tych z wielkiego świata, które pokazałaś, podoba mi się ta wielka obręcz ustawiona pionowo, i jest to coś, co można zastosować i na naszym skromniejszym gruncie, może w mniejszym rozmiarze, ale bez większego problemu.
Dobrze, że i u nas zaczynają pojawiać się ciekawe ozdoby ogrodowe, planuję i ja coś kupić wkrótce.
Pewnie się pochwalisz na blogu;)
Dekorujemy, pewnie 🙂
Ale nie nachalnie i nie za dużo… przynajmniej ja tak mam. Np. na trawniku dekoracji nie umieszczę, bo mój trawnik to tylko nazwa…. taki jest paskudny, ze dekoracje tez by spaskudził.
Znowu dekoracje „nienachalne” w kłębowisku roślin znikną. Na pewno trzeba działać rozważnie. Lubię dekoracje w ogrodzie.
Ostatnio kupiłam takie szklane ptaszki (do podlewania roślin) i wbiłam do donicy z trawami – fajnie wyszło – niby są, ale takie zwiewne, bo przezroczyste.
Bardzo mi się podoba ten Twój wpis. Dużo inspiracji 🙂
Makówki, pałki wodne, motyle, narcyzy i wiele innych ozdób pokrytych rdza można kupić na stronie http://www.rdzawogrodzie.pl