Jakiś czas temu zakręciły mnie rośliny które spotkać można u nas w naturze, także te który bardzo je przypominają. Dawno temu pisałam o tym, że w paprociach najbardziej kocham ich prostotę. Ten trend zaczyna też dominować w nowych roślinach przywożonych do ogrodu. Kilka lat temu nawet na krwiściągi bym nie popatrzyła, ale może za sprawą Pieta Oudolfa a może Tomka Grochowskiego zaczęłam się im bardziej przyglądać. I pewnego dnia w jakimś centrum ogrodniczym na drugim końcu Polski trafiłam na to cudo – Sanguisorba `Scapino`. Trochę przypomina krwiściąg lekarski (Sanuisorba offcinalis), całkiem możliwe że od niego się wywodzi. Krwiściąg lekarski jest zielem dość powszechnym, znanym od dawna, także w Polsce. Zarówno kłącze jak i liście mają wiele zastosowań leczniczych, ale głównie roślina ma działania ściągające i hamujące krwawienie.
`Scapino` został wprowadzony przez znaną szkółkę bylinową z Austrii – Sarastro.
Ładnie wygląda w grupach – chmura kwiatów na końcu długich pędów – im jest większa tym efektowniejsza. Ja na razie posadziłam 3 sztuki, ale mam nadzieję że z czasem się rozrosną i będę mieć nowe sadzonki.
Kwiaty tej odmiany są niewielkie, drobne ale zebrane na dość okazałych szypułkach, tworzą na końcu wyprostowanej łodygi bajeczne czerwone główki. Większe w każdym razie niż u S.officinalis. Liście ma zielone, dość zdrowe – nie zauważyłam by atakował je jakieś szkodniki albo choroby. No i dość wcześnie pojawiają się wiosną, jesienią długo są ładne. Ja jednak uprawiam go dla kwiatów…. Schowany między trawami urodą liści i tak nie będzie zachwycał.
Kolor kwiatostanów jest dość mocny i nasycony, dla podkreślenia ich zwiewności i lekkości potrzebuje wyrazistego i jednolitego tła. Ten luźny pokrój mnie zachwyca od samego początku…. Właśnie trawy wg mnie są doskonałym dla niego towarzystwem. Mogą to być trzęślice, miskanty (u mnie Miscanthus sinensis `Morning Light`) trzcinniki (np Calamgrostis brachytricha). Dobrze im razem ze względu na porę kwitnienia traw – tworząc taki późno letni widoczek, mój krwiściąg zaczął kwitnienie jakoś tak w lipcu i wciąż zdobi rabatę.
Mają też podobne wymagania glebowe oraz świetlne.
Jest rośliną wilgotnych łąk i zarośli, takiego też stanowiska potrzebuje w ogrodzie. Wprawdzie lekką suszę zniesie, ale nie liczyłabym na to że na piaszczystej glebie ukaże całą urodę. Raczej będzie się męczył. Albo wymagał ciągłego podlewania.
Wystarczy mu w ogrodzie przeciętna gleba, niezbyt zbita, wilgotna. I trochę światła. Może rosnąć zarówno w słońcu jak i w półcieniu – jednak w drugim przypadku trzeba mieć na uwadze fakt, że pędy kwiatostanowe zawsze będą się przechylały i wyciągały w stronę z której tego światła dostają najwięcej. Widuję na kwiatostanach sporo pszczół i innych owadów – same plusy i może dość wystarczająca zachęta by wprowadzić go do ogrodu. Z mrozoodpornością również nie ma problemów, zimuje bez żadnych zabiegów. Być może ta łatwość uprawy i dekoracyjność rośliny, taka mała odskocznia od wszechobecnych liliowców i dzielżanów skłoniła wielu ogrodników i projektantów do częstszego wprowadzania krwiściągów na rabaty. Ja powoli również doceniam jego wszystkie zalety.
Nowe rośliny w przypadku odmian można pozyskać przez podział wiosną. Radzę zaopatrzyć się w ostre narzędzia, bo przecięcie karpy korzeniowej do najprostszych nie należy.
Pościągałam do ogrodu trochę różnych krwiściągów i zobaczymy za jakiś czas, które najpiękniej będą się prezentowały i które najlepiej będą rosły.
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
[…] werbeny patagońskiej. No ale ileż można mieć werbeny w ogrodzie. Myślałam też o tym krwiściągu, jednak nie bardzo nakłada się termin kwitnienia. Jak wszystkie większe trawy i ten trzcinnik […]
Ma tyle wdzięku… Szkoda, że lubi wilgotne gleby.
Widziałam też na suchym miejscu, ale nie wyglądał tak świetnie.