Tujoza inaczej

O początku

Tujoza … czyli nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe.  Ciągle gdzieś w internecie trafiam na negatywne opinie w  temacie tujozy, czyli z grubsza biorąc żywotniki  wokół posesji to ogrodowy obciach, przynajmniej według tych, którym się wydaje że wspięli się już na wyższy ogrodowy poziom.  Skąd ta niechęć?  Ano z tego że jak Polska długa i szeroka to thujami stoi.  Od Tatr po Pomorze…  Jakieś 15-20 lat temu gdy naród zaczął się trochę bogacić ogród  z równo wystrzyżonym trawnikiem i otoczonym żywotnikami wyglądał schludnie (co czasem bywa w tym wypadku synonimem słowa elegancki).

Dlaczego żywotniki?

Żywotniki są tanie, ogólnie dostępne i niezbyt trudne w uprawie. Do tego zimozielone, doskonale znoszą nasz klimat a w razie wypadów bez problemu można dosadzić kolejne.  Często mówi się, że są cmentarne i ma to zdecydowanie pejoratywny wydźwięk.   Sadząc żywotnik trzeba pamiętać że jest to gatunek obcy i trudno by wpisywał się w nasz rodzimy krajobraz. W otoczeniu wsi, lasu czy pól zawsze będzie wyglądał egzotycznie.

Thuja occidentalis

Popularna  Thuja occidentalis  pochodzi z Ameryki Północnej i dla Europy jest gatunkiem obcym.  Do tego rośnie szybko a chętnie sadzone w szpalerach odmiany 'Brabant’ czy 'Smaragd’ potrafią dorosnąć do 8-10 m wysokości.  W dość krótkim czasie zresztą.  Po kilku latach mogą sprawiać nie lada kłopot  nie tylko  zacieniając ogród  ale osuszając wszystko w promieniu kilku metrów. Apetyt na wodę i składniki pokarmowe  będzie z czasem tak duży, że sąsiednim roślinom ciężko będzie wygrać te konkurencję.  No i plątanina korzeni  też swoje zrobi.  Posadzone w granicy nie będą respektować faktu, że teren po drugiej stronie płotu  należy już do kogoś innego.   Obsadzając działkę tuż przy granicy czy to żywopłotem czy tym bardziej dużymi drzewami zastanówmy się dobrze jakie tego skutki będą za lat 5,10,15 czy 30… Bo czas biegnie niesłychanie szybko.  Bo może owoce z naszego sadu, igły z sosny albo wielka korona drzewa będą naszym sąsiadom zwyczajnie przeszkadzać.

Nie jestem przeciw

Czy mam coś przeciwko żywotnikom? Nie, absolutnie nie.  Widuję czasem piękne, wyrośnięte i zadbane egzemplarze.  Wielu moich klientów kiedyś tam zdecydowało się na nie by optycznie chociaż oddzielić się od wzroku ciekawskich.  Tak było w przypadku pokazanym poniżej, zdjęcie pochodzi z wiosennej realizacji.  Szpaler z żywotników chroni ogród nie tylko przed wzrokiem ciekawskich, ale także przed hałasem z ruchliwej ulicy, kurzem oraz spalinami.  Systematycznie cięty i zadbany stworzył zielone tło dla innych roślin, co bardzo ułatwiło prace projektowe.

zadbany żywopłot to nie tujoza

zadbany żywopłot to nie tujoza

Mam nadzieję, że z czasem rośliny się rozrosną i naprawdę ogród będzie fantastyczny. Jak wspomniał nasz klient już jest:)  Jednak sadząc żywotniki miał świadomość tego, że będą z czasem wymagały systematycznego cięcia, przynajmniej raz w roku.  Teraz mówi, że żałuje. Ze zdecydowałby się na inny gatunek, np cisy.  Cięcie tego żywopłotu wymaga wprawy i sporej sprawności fizycznej – to ok 6 do 8  godzin pracy. Dodatkowe pracy na drabinie z ciężkimi nożycami spalinowymi w ręku.  Ten 'żywy płot” ma też w tym ogrodzie jeszcze jedną zaletę  – chroni go trochę przed nasiewaniem się chwastów z sąsiednich nieużytków oraz wiatrem, zwłaszcza zimą.

Dobre przykłady

Żywotnikowy szpaler zauważyłam też w pięknym ogrodzie Izy

zadbany żywopłot to nie tujoza

zadbany żywopłot to nie tujoza

Iza kiedyś pisała o tym na swoim blogu –  przycięcie i próba prowadzenia go w formie zielonej ściany na pewno jest dobrym posunięciem.  Po pierwsze  doskonale w tej wysokości zapewnia prywatność (dom to bliźniak), po drugie jest świetnym tłem dla nasadzeń przed nim.   Z czasem gdy krzewy się rozrosną będzie wyglądał na pewno znacznie lepiej.   Dzięki temu zabiegowi cięcia można było też zapożyczyć drzewa rosnące w sąsiednim ogrodzie.  Zdecydowanie lepiej to wygląda niż siatka czy płot.  Dodatkowo nie ogranicza też sąsiadowi korzystania z jego własnej działki.

Podobny zabieg wykonał jeszcze jeden  z naszych klientów:

Niebawem ten żywotnikowy szpaler będzie można zacząć formować.  Dokładnie tak, jak w pokazanych wyżej ogrodach ma on spełniać tę samą rolę – zapewnić właścicielom trochę prywatności.  I dodatkowo jest świetnym tłem dla innych roślin.  I oczywiście jest mnóstwo innych roślin  które w dokładnie ten sam sposób mogłyby pełnić funkcję osłony, ale zazwyczaj po budowie domu kieszeń inwestorów  jest mocno zdrenowana.  Zazwyczaj  ogród i projektant absolutnie już nie mieszczą się w budżecie. Stąd też chyba najczęstszy powód powstawania ogrodów tujamatakora.  Na szczęście w tym ogrodzie wyżej  od frontu i od strony łąki  osłania go już żywopłot bukowy.

Wolność Tomku w swoim domku

Właściwie  do napisania tego postu skłoniła mnie moja własna „tujoza” a konkretnie „prezent” który wiele lat temu sprawił mi mój sąsiad.  Swoją działkę a mój południowy jej skraj obsadził setką malutkich sadzonek olszy szarej.  Dzisiaj żałuję, że nie miałam dość  charakteru by  ten problem rozwiązać 15 lat temu. Dodatkowo w podobny sposób obsadzona jest działka wzdłuż drogi dojazdowej i sąsiedniej, pięknej działki budowlanej. Jednakże brak światła zniechęca potencjalnych kupców.

Jedynie co udało mi się wynegocjować to systematyczne podcinanie gałęzi – ale do jakiej wysokości można to podciąć?  Argument porysowanego samochodowego lakieru nader szybko zadziałał.  Naiwnie postanowiłam pokochać co mam….  Wzdłuż południowej  granicy powstała bardzo długa (prawie 100 m) rabata z roślinami cieniolubnymi.   W pewnym momencie gdy zauważyłam że znikają pojedyncze egzemplarze (zapewne na opał)  dosadziłam swój żywopłot by z czasem nie znaleźć się w sytuacji, gdzie od południa będę mieć kolekcję cieniolubów.

W górnej części ogrodu żywopłot  jest z berberysa Thunberga w odmianie 'Erecta’, jak widać na zdjęciu systematycznie ciętego. Być może w niedalekiej przyszłości będę zmuszona go wymienić.  Jeśli zdecyduję się na ten krok, to będzie to grab.  W dolnej części króluje już grab – bezproblemowy i cienioznośny.  Oczywiście żywopłoty wymagają cięcia raz/dwa razy w roku.  Często słyszę o cudowności tego miejsca, pięknym i malowniczym położeniu ogrodu, o fantastycznej możliwości posiadania cienia.  Niewątpliwie niewielu komentujący ma świadomość ile pracy kosztuje utrzymanie tego fragmentu.

Generalnie mój sąsiad również uważa że zrobił mi przysługę, bo dzięki niemu mam latem trochę cienia.  Niestety była to niedźwiedzia przysługa.    Kiedyś próbowałam jeszcze uprawiać tam jakieś własne drzewa ale z każdym rokiem było gorzej  – niewiele gatunków znosi tak silne zacienienie.  Zaczęły chorować, sporo  musiałam oddać lub wyciąć. Podobnie sprawa miała się z niektórymi krzewami.  Zaczęłam też szukać takich roślin które rozjaśnią tę część ogrodu  (jak klon powyżej 'Orange Dream’) czy dereń pagodowy 'Variegata’.  Co rok montuję nowe paliki, bo wszystkie krzewy przechylają się w stronę światła…  Podobnie jest z kilkoma drzewami sadzonymi kilkanaście late temu.

Moje zmagania

Od kilku lat ta rabata jest miejscem moich prób i eksperymentów.  Wiosną ciężko tam wejść z jakimkolwiek narzędziem, zanim olsza wypuści liście gleba jest zbita, ciężka i bardzo mokra, czasem mimo pochyłości terenu stoi woda.  Pastorały paproci, liście host palone są ostrym wiosennym słońcem.  Latem, gdy pojawiają się wysokie temperatury rośliny okrutnie cierpią, bo niewiele z nich jest w stanie wytrzymać konkurencję z takimi potworami.  I nie ma możliwości by je podlać, bo nie ma takiego systemu nawadniającego, takiej ilości wody która byłaby w stanie napoić w pierwszej kolejności drzewa.  Powoli zabieram te rośliny które sobie już  nie radzą – piękne długosze królewskie, języczki itd, itd…

Każda przeróbka kosztuje mnie ogrom wysiłku  – wyciągnięcie roślin z plątaniny korzeni, przycięcie tychże korzeni siekierą, wożenie kompostu, sadzenie ściółkowanie by przynajmniej na początku miały szansę na rozwój. Do kompletu rosną tam dęby czerwone, brzozy brodawkowate i jesiony wyniosłe. Chcielibyście mieć jesiony w ogrodzie?  Ja raz miałam, choroba grzybowa powaliło jednego z nich. Oczywiście wprost na mój ogród…  Na cudowne wybarwienie jesienne też nie ma co liczyć, bo zarówno jesion jak i olsza zrzucają zielone liście.

Reasumując

Wiosna jeszcze jest radosna, gdy w maju zieleń liści jest świeża, gdy kwitną niektóre krzewy i rośliny cebulowe.  Niestety będę musiała się pożegnać pewnie z lilakiem i krzewuszką które mają tam zdecydowanie już za ciemno.   Na tym zdjęciu chyba widać dokładnie gęstwinę w tle.

Każdy rok w tym niechlubnym towarzystwie pozbawia mnie cennego światła.  Wiosną i  początkiem lata, kiedy dzień jest długi jakoś ten fragment ogrodu się broni. Ogród kwitnie, ma się dobrze. Ale od połowy lipca do momentu wybarwiania się tego co jeszcze chce się wybarwiać  całość sprawia przygnębiające wrażenie, nawet w słoneczny dzień.  W sierpniu korony drzew zacieniają już od godziny dwunastej całą górną część ogrodu, łącznie z moją starą chałupą.  Na jesienne astry, dzielżany, rozchodniki nie ma szans.  Coraz trudniej tez uprawiać mi tam niektóre trawy.

I o ile kiedyś uwielbiałam jesienne prace w ogrodzie to teraz z roku na rok coraz bardziej mnie one przygnębiają.

Jeżdżąc dość dużo po okolicy patrzę na żywopłoty z żywotników, na klony czy buki sadzone tuż przy płotach, na świerki czy sosny pod liniami wysokiego napięcia i myślę jak brak  ludziom wyobraźni… No i empatii.

Być może sadząc kolejne drzewo, kolejny żywopłot pomyślmy też o naszych sąsiadach.  O tym czy nasze działania nie uprzykrzą im w przyszłości życia i nam i im.

Tekst i zdjęcia Marta Góra

Zapisz

Zapisz

Marta Góra

Udostępnij ten wpis:

Co o tym sądzisz?

Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.

Subscribe
Powiadom o
guest

21 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Pszcz

Bardzo cenny wpis. Sadząc jakiekolwiek żywopłoty trzeba mieć świadomość, że powinny być systematycznie cięte przez długie lata.

Nie wszystkie jesiony gubią liście bez przebarwienia. Są takie, co się przebarwią na żółto i potem od razu gubią. Fakt, późno puszczają, wcześnie gubią, system korzeniowy jesionów skutecznie wysusza wszystko wokół, oplata glebę. Ale mają piękny pokrój, jak dla mnie.

Może sąsiad szybciej zużyje drzewa na opał?

Tamaryszek

Masz rację, że zbyt rzadko myślimy o sąsiadach i dalekosiężnych skutkach działań w swoim ogrodzie. Zwykle niedoświadczonemu posiadaczowi ogrodu brakuje wiedzy i wyobraźni, a potem są takie problemy, jak u Ciebie.
W tej części ogrodu brak Ci światła i drzewa zbyt eksploatują glebę. A myślałaś o tym, żeby zrobić tam podwyższone rabaty? To by zlikwidowało przynajmniej jeden problem. Podnieść trochę teren, dołożyć ziemi, żeby korzenie drzew nie wypijały wody? W cieniu, ale w dobrym podłożu, długosze i języczniki dałyby sobie radę.

MZC

Taniej wyjdzie prawnik, który z paragrafu o nadmiernej immisji zmusi sasiada do usunięcia drzew i nasadzenia czegoś co nie odbierze światła sąsiednim domom i działkom.

Ave

Świetny artykuł „ku przestrodze”… tylko czy domorośli ogrodnicy tu zajrzą ?
Sama posadziłam tujowy żywopłot na granicy (ok 15 m), żeby się trochę odseparować, bo działkę mam bardzo wąską i praktycznie jak wychodzę na taras to jakbym z sąsiadem mieszkała 🙂 ale tuje tnę corocznie, a w tym roku obniżyłam o 0,5 m i nie powiedziałam w kwestii skracania, ostatniego słowa. Będę chciała go obniżyć do 2-2,5 m bo tyle na osłonę mi wystarczy.
Na razie sąsiadowi chyba nie przeszkadza, bo na swoim terenie ma… chwastowisko, więc żywopłot chroni mnie trochę przed jego chwastami, a jego przed spędzaniem ze mną czasu kiedy jest na tarasie.
I tyle z mojej strony jeśli chodzi o zacienianie sąsiadów.
Za to mój drugi sąsiad – o ten lubi zieleń – posadził w samej granicy świerki – takiej ilości igieł lecących na nasz kącik wypoczynkowy i rabaty już nie ogarniam. Prosiłam kiedyś o usunięcie chociaż jednego, najbardziej uciążliwego potwora, ale usłyszałam, ze tylko bym cięła i cięła… i było po rozmowie. Jeśli mi się uda (pogoda pozwoli) to w tym roku obetnę tyle gałęzi z tego świerka (wiszących nad moją działką) ile się da. Bo dodatkowo szyszek ma w tym roku zabójczą ilość.
Sąsiad na swojej posesji praktycznie nie przebywa, działka jest zostawiona sama sobie, drzewa rosną coraz wyższe, a ja mam coraz więcej cienia. Czemu ludziom tak ciężko jest przyznać sie do błędów (z nasadzeniami) i przynajmniej postarać się je naprawić w miarę możliwości. Całe szczęście, że dęby, które posadził, też w granicy, nie przetrwały… 😉

Ave

Ja pod tymi potworami zrobiłam rabatę podniesioną – podlewać muszę częściej ale coś tam ciągle rośnie.

Zbigniew

Tujamatakora, czyli ogród po japońsku 🙂 Dawno tak się nie uśmiałem

Jankosia

Nie pomyślałabym, że olchy są tak trudnym sąsiadem. Podobają mi się bardzo jako drzewa, mam dużo fajnych wspomnień z nimi związanych, takich wspomnień jeszcze z dzieciństwa, gdzie całe dnie spędzało się nad rzeką i tylko popołudniu ktoś po mnie przychodził żeby zabrać na obiad. A potem wracało się z powrotem nad rzekę do olch, topól i tataraku. Ach, pewnie się nie spodziewałaś, że post o tujozie może przywołać tyle cudownych wspomnień? 🙂

Jestem „szczęśliwą” posiadaczką żywopłotu świerkowego i jeszcze „szczęśliwszą” posiadaczką sąsiada z żywopłotem świerkowym. Nie wyobrażam sobie aby jakakolwiek roślina mogła być gorszym towarzystwem dla innych roślin i ludzi. Jedyne co w nich dobrego to rzeczywiście ptactwo lęgnie się na potęgę. Ale czy z dwojga złego sięgnęłabym po tuję gdybym mogła cofnąć czas? Nie. Nie trawię koloru i jeszcze się taka odmiana nie trafiła żeby kolor miała dla mnie znośny, ciągle mam wrażenie że one z plastiku są. A może to nie kwestia koloru tylko tego wosku na powierzchni? Nie wiem. I zapach. Cóż za oknopny zapach one wydzielają! Mam trzy sztuki (dwie kulki i stożek, ale na szczęście nie w najsłynniejszej konfiguracji) i cięcie tego jest dla mnie istnym koszmarem. Czuję później ten zapach przez dwa dni i doszorować się nie mogę. Tujom mówię zdecydowane „nie” choć rozum podpowiada, że to może się podobać. Ale ja słucham serca, a to krwawi widząc tuje na wsi :'(

Weronika

Brak światła w ogrodzie – jak ja rozumiem ten problem! Właśnie podjęłam trudna decyzję o wycince kilkudziesięciu dorodnych świerków, które wprawdzie nadają leśny charakter mojemu ogrodowi, to jednak skutecznie zdrenowały mi trawnik i rabaty. Nic nie rośnie w odległości kilku metrów od tego świerkowego szpaleru. Dodatkowo, brak widoku nieba, lini horyzontu i mniej światła tylko przyśpieszyły decyzję.

Wycinka zaplanowana, ale pojawia się pytanie – co posadzić w to miejsce? Nie mam doświadczenia z uprawą terenu po starych drzewach ( w ziemi zostaną korzenie i karpy świerków, bo brak technicznej możliwości by usunąć je z tego miejsca).
Jakie rozwiązanie będzie tu właściwe? Może ktoś podzieli się doświadczeniem.

Weronika

Marta, dziękuję za odzew.
Zdaję sobie sprawę, że ogród po wycince będzie wyglądał inaczej. Boję się tego ale wiem, że to konieczne, bo wielkość drzew stwarza już zagrożenie dla budynku i zabiera światło sąsiadom.
W głowie powoli układam plan odzyskania tego kawałka mojego ogrodu. O wzbogaceniu gleby pamiętam, już 2 kompostowniki produkują co trzeba.
A dlaczego ważne jest usunięcie pni wyciętych drzew?

Weronika

Całe szczęście, że świerki nie daja odrostów korzeniowych jak gatunki liściaste. To mnie pociesza.
Na jednym ze zdjęć w powyższym artykule widziałam usypany wał ziemi, rodzaj podwyższenia i posadzone krzewy, byliny. Takie rozwiązanie rozważam u siebie, w miejscu wyciętych świerków.
Albo posadzenie zwyczajnie szpaleru niewymagających krzewów liściastych, żywopłotowych.
Jak myślisz, które rozwiązanie ma większe szanse powodzenia w taki „po-świerkowym terenie”?

Weronika

Tak właśnie planuję. Żywopłot musi być wyższy, więc buk będzie odpowiedni. Sadzonki mam jeszcze z jesieni i muszę je wykorzystać. Zastanawia mnie tylko, czy taki żywopłot jest trudny w pielęgnacji, zwłaszcza przycinanie.
Czy jest jakaś jeszcze roślina, która dobrze rośnie w towarzystwie buka?

Zobacz więcej inspiracji na Instagramie Marta Góra