Kalinowego hyzia mam od dawna i ciągle szukam gatunków które w Polsce można uprawiać. Ta przywędrowała do mnie wiele lat temu, dostałam ją od znajomej której przeszkadzał zapach kwiatów. Ja chyba mam mniej wyczulony węch bo prawie tego zapachu nie czuję.
Takie oto bukieciki kwiatów pojawiają się wczesną wiosną, zanim krzew wypuści na dobre liście.
Moja kalina przeszła przez wiele perypetii. Pierwsze miejsce okazało się niezbyt dobrze wybranym, przeniosłam ją więc w inne. Założenie było takie by rosła przy ścieżce i czarowała zapachem. Niestety posadzona zbyt blisko narażona jest na ciągłe akcje z sekatorem. W efekcie tnę ją prawie tak jak krzewy malin;) Ciągle ma młode pędy, starsze są wycinane. Nie ma więc szans by wielkością dorównać rosnącej już u mnie kalinie wonnej.
Pąki są intensywnie różowe, potem kwiaty po rozwinięciu znacznie bledsze.
Czasem, podobnie jak Viburnum fragrans zakwita już jesienią (początkiem zimy). Wtedy niestety kwiaty wrażliwe są na przemarzanie, ale często to kwitnienie powtarza właśnie o tej porze roku. Podobieństwo miedzy tymi dwiema kalinami jest duże, nasza bohaterka ma właśnie w rodowodzie kalinę wonną.
Jak większość kalin potrzebuje dobrej gleby, wilgotnej. Ta dodatkowo zacisznego miejsca w ogrodzie. Jesienią liście pięknie się wybarwiają, co też u kalin sobie bardzo cenię. Nigdy mi nie przemarzały pędy tej kaliny, nawet jej końcówki. Gorzej z pąkami kwiatowymi.
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
[…] ← Wstecz Dalej → […]