Kiedyś miałam już ogromną przyjemność zwiedzania tego ogrodu w kwietniu i bardzo, ale to bardzo chciałam to powtórzyć. Trochę było mi szkoda, że pogoda w tym roku spłatała takiego figla i opóźniona mocno wegetacja zaskoczyła wszystkich. W efekcie jednak może to i dobrze. Po raz kolejny zobaczyłam zupełnie inne oblicze tego miejsca. Na pewno cieszę się, że ominął mnie koszmarny tydzień poświąteczny z grubą warstwą śniegu w ogrodzie i zerkanie przez okno czy już schodzi. Wprawdzie będąc w Anglii miałam wątpliwą przyjemność podziwiania śnieżnego poranka, ale oczywiście nijak miało się to do zamieci i zasp, które żegnały mnie w Balicach.
Wiosna spóźniona jest w całej Europie, na Wyspach również ale ogród Beth Chatto nigdy nie zawodzi. Na drzewach pąki dopiero nabrzmiewały, ale kwitły już leszczynowce, kalmie, kamelie, kaliny, otwierały się forsycje. Fantastycznie widoczne były pędy dereni i innych krzewów.
Postanowiłam się skupić tym razem na najpiękniejszej wiosną części ogrodu – na ogrodzie leśnym. Na pewno książka Beth Chatto „Woodland Garden’ będzie doskonałą lekturą i inspiracją dla miłośników cienistych założeń, gorąco polecam. Jak sama autorka wspomina, ten ogród to dowód na to, że rabaty w głębokim cieniu mogą być bardziej interesujące i atrakcyjne niż te w pełnym słońcu.
Na pewno widać tendencję do naturalizacji tej części ogrodu, może sprawiać wrażenie takiego doskonałego samograja. Ale to wrażenie jest dość złudne. Pędy zeszłorocznych bylin były starannie przycięte, takoż liście kwitnących o tej porze ciemierników.
Przepis na udany ogród wg Beth Chatto jest bardzo prosty – roślinny muszą być starannie dobrane do stanowiska, posadzone w dużych grupach. I chociaż ogród leśny może sprawiać wrażenie dość chaotycznego, to jest to wrażenie mylne. Całe poszycie złożone jest z żelaznych zestawów, w skład których wchodzą tylko takie gatunki które czują się tutaj dobrze. Trochę te zestawy przypominających puzzle złożone w całkiem przyjemny obrazek. O tej porze kwitły głównie przebiśniegi w niezliczonej ilości gatunków i odmian, narcyze, psi zęby, ciemierniki, cyklameny.
Oczywiście nie są to powielane ciągle te same odmiany, gatunków jest sporo, ale jak na tak duży obszar kolekcjonerom roślin może to wydawać się marnowaniem miejsca. Jednak nie da się ukryć, że nawet najpiękniejsza kolekcja roślin złożona z pojedynczych sztuk nigdy w ogólnym odbiorze wizualnym nie będzie tak atrakcyjna jak ogród Beth Chatto.
Grzechem też byłoby nazwać ten ogród nudnym czy przewidywalnym, widać jak co chwilę zmienia się tam dekoracja. Mnie fascynuje to w jak fantastycznym, prawie naturalnym tempie przyrody to się odbywa, sprawiając że z pozoru nieciekawy teren staje się niezwykle atrakcyjnym ogrodem. W tym tkwi sekret Beth Chatto, że z każdego takiego nietrakcyjnego miejsca, trudnego terenu potrafi wyczarować magiczne i interesujące założenie. Do tego stopnia iż mimo arktycznego wiatru ogród był pełen gości.
Żal było mi opuszczać to miejsce, bo miałam świadomość, że za kilka dni porzeczki krwiste, fortergille i kamelie wybuchną kolorami na dobre, że poszycie zamieni się w bajkowy dywan złożony z trójlistów, niezapominajek i miodunek poprzetykanych pastorałami paproci. I że nie uda mi się już w tym roku tego zobaczyć, bo gdy znów tutaj dotrę dekoracje będą całkowicie inne. Ale jak mawiają angielscy ogrodnicy: szkoda, że nie było Cię tutaj wczoraj… Wiem jedno na pewno, zawsze z radością będę wracać do ogrodu Beth Chatto, bo zawsze znajduję tutaj coś ciekawego i jest on największą moją inspiracją.
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Witaj Marto,
myślę,że nigdy za dużo pokazywania,że można mało atrakcyjne miejsca przekształcić w piękny ogród.
Także jestem wielbicielką talentu Beth Chatto. Ale pocieszająca dla mniej utalentowanych ogrodników może być myśl,że jeśli są na działce drzewa – mamy bazę ogrodu, a to bardzo dużo.
Pod nimi kwitnące poletka wiosennych kwiatów świetnie pewnie zostaną zastąpione przez paprocie, o których pisałaś wcześniej. Bardzo lubię takie klimaty, niestety, u mnie sucho i piaszczyście (las sosnowy) – jakie paprocie polecisz do takich warunków?
Może spróbuj paprotniki, np Polystichum setiferum – one są w dużej ilości odmian, albo naszą rodzimą Polypodium vulgare. Jednak jeśli zdecydujesz się na uprawę w takich warunkach może warto przygotować dołki zasilając je kompostem, tak by poprawić trochę glebę. Ten leśny ogród Beth Chatto wcale nie jest wilgotny, ziemia tam uboga dość – tyle, ze wilgotność inna, opadów pewnie więcej a i nie ma takich upałów jak u nas.
Dziękuję. Polystychum mam na swojej liście do kupienia (chyba nie trzeba go okrywać na zimę? Mieszkam w strefie 6A). O polypodium poczytam.
A co sądzisz o narecznicy (np. samczej lub mocnej)? Myślałam też o orlicy pospolitej.
Wydaje mi się,że w leśnym ogrodzie, który pokazałaś jest lepsza jakościowo ziemia, tam jednak są drzewa liściaste. U mnie po prostu żółty piach. Naturalnie, w dołki kładę lepsze podłoże, własny kompost itp., ale całego nie zmienię, więc szukam silnych roślin, znoszących suchą i słabszą glebę.
P.setiferum, P.lonchitis, P.braunii, P.aculeatum są całkowicie mrozoodporne i bez problemu powinny dać radę, inne paprotniki mogą podmarzać – u mnie wytrzymują, ale ja za tło mam las liściasty i mają zimą solidną okrywę. Paprocie łatwo się adaptują w różnych siedliskach, pod warunkiem że mają dość materii organicznej i wilgoci. Może w ramach niższego piętra da się wprowadzić jakieś krzewy liściaste? Na pewno na takim stanowisku przyda się ściółka. Orlicy bym się bała, jest bardzo ekspansywna, chyba że masz tego lasu tyle że nie będzie przeszkadzała sama orlica. Zamiast narecznicy, która jest wybitnie wilgociolubna pomyślałabym o Athyrium filix-femina (wietlica samicza) – ładnie się naturalizuje, mam wrażenie że urośnie wszędzie:)
Dziękuję za porady! Zapisałam wietlicę. Orlica może się rozrastać, lasu jest sporo. A jakie krzewy mogą dobrze rosnąć pod sosnami..? Mam brzozy i dęby czerwone, czeremchę i bez czarny. Liści najwięcej dębowych niestety, one tworzą „skorupę”. Tej wiosny zaczęła pod nimi pojawiała się pleśń, bo nie nadążałam ze sprzątaniem w ogrodzie.
Liściaste? Może suchodrzew tatarski, niektóre berberysy czy tawuły jeśli światła więcej, śnieguliczka też powinna wytrzymać.
Dziękuję! Wiesz,że suchodrzewu tatarskiego szukam już od jakiegoś czasu..? Jakoś jest mało popularny. W katalogu szkółkarzy wynalazłam jeszcze jakiś lonicera maacki, chyba też by się sprawdził, ale nigdzie nie mogę go dostać. Natomiast berberysy jakoś mi nie pasują do lasu sosnowego…Nie lubię kłujących.
Śnieguliczkę mam, ale jakoś nie umiem jej ładnie poprowadzić.
Może kłokoczka? Wygląda naturalistycznie. Myślę, że musisz eksperymentować, np znajomi mówili że wiele krzewów im w takich warunkach rośnie, chociażby derenie białe. Między paprociami możesz posadzić marzankę wonną albo tiarellę sercolistną, fajna okrywa gruntu i ładne tło. Lub jak Beth Chatto niezapominajki:)