….Czyli siwy dym. O tym będzie ten przydługi post. Tak się składa że mieszkam w jednym z najbardziej zanieczyszczonych rejonów Polski, ba nawet Europy. Małopolska i sąsiedni Śląsk biją niechlubne rekordy w tym względzie. Smog jest nienaturalnym zjawiskiem atmosferycznym powstałym na skutek mgły, dużej wilgotności powietrza i przede wszystkim działania człowieka emitującego do atmosfery szkodliwe pyły i zanieczyszczenia. O tym jak tragiczny może być w skutkach przekonali się Londyńczycy 60 lat temu. Zachęcam do przeczytania artykułu.
Pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da, chociażby geografii… Zarówno Kraków jak i wiele mniejszych górskich miejscowości położonych jest w kotlinach, w zakolach rzek. Na dodatek w samym Krakowie zjawisko silnego wiatru występuje nader rzadko co nie sprzyja skutecznemu wietrzeniu miasta. To co przeciętny mieszkaniec Krakowa wdycha rocznie to równowartość 2000 wypalonych papierosów. Małopolska i Śląsk należą też do rejonów Polski o gęstym zaludnieniu – tutaj ilość mieszkańców na 1 km2 jest wyższa czasem dwu- lub trzykrotnie niż w innych częściach kraju. To oczywiście wiąże się z większą ilością domów, samochodów, śmieci itd… Myśląc że tylko systemowe rozwiązania dadzą długotrwały efekt jesteśmy w błędzie. Warto podnosić swoją świadomość ekologiczną by oddychać czystszym powietrzem ale też by pozostawić kolejnym pokoleniom znośne warunki do życia. Ja osobiście wierzę w to, że gdyby większość z nas miała na sercu otaczający nas świat byłby on znacznie lepszy. Według mnie to właśnie my, ogrodnicy, miłośnicy przyrody powinniśmy głośno mówić o tym co dzieje się źle. I próbować uświadamiać innych ludzi.
Wiele lat temu na rynku pojawiła się gra o tytule Sim City. Graliście? Bo ja tak. Z perspektywy czasu myślę o tym jak piękna to była symulacja ukazująca w prosty i nieskomplikowany sposób do czego może doprowadzić degradacja środowiska.
Co zatem sami możemy zrobić?
Energia – nieważne pod jaką postacią – to jej produkcja powoduje ogromne ilości zanieczyszczeń wydostających się do atmosfery. Mieszkamy w takiej a nie innej strefie klimatycznej i do ogrzania swoich domów i mieszkań potrzebujemy jej naprawdę sporo. Idealnym rozwiązaniem byłoby mieszkać w nowoczesnych domach z odnawialnymi źródłami energii, ale te rozwiązania są bardzo kosztowne. I jak zwykle przemawia rachunek ekonomiczny. 1/4 domów w Małopolsce pozbawiona jest całkowicie termoizolacji – do ogrzania tych domów potrzeba więc znacznie więcej energii. Warto poszukać programów (wiele gmin takie wdraża), dotacji. Być może znajdzie się odpowiednie rozwiązanie, które nie zdrenuje do końca naszych kieszeni a w przyszłości pozwoli zaoszczędzić energię co za tym idzie nasze zdrowie, środowisko i pieniądze. Jak zwykle zazwyczaj wygrywa czynnik ekonomiczny, ceny gazu od lat szybują w górę. W efekcie w Małopolsce 3/4 domów ogrzewana jest tzw kopciuchami. Wprawdzie Kraków walczy ze smogiem wprowadzając obowiązek wymiany pieców, ale… znów statystyka. Wymieniono dotychczas 3 tys pieców, natomiast na rynek trafiło 13 tys nowych „kopciuchów”. Zmiany w samym mieście na niewiele się zdają jeśli sąsiednie gminy – tzw sypialnie, systematycznie podtruwają miasto. Taki spektakularnym przykładem jest Skała. Inne mniejsze miejscowości regionu również nie pozostają w tyle – Żywiec, Sucha Beskidzka, Wadowice, Rabka, Zakopane… Na początku grudnia Zarząd Województwa Małopolskiego przyjął projekt uchwały antysmogowej dla Małopolski. Projekt będzie wdrażany przez najbliższe kilka lat. Zwlekanie z wymianą pieca nie ma więc większego sensu. Katastrofalne jest spalanie mułu i miału węglowego, mokrego drewna że o śmieciach nie wspomnę (tak ludzie palą śmieciami i różnego rodzaju odpadami produkcyjnymi – to zmora między innymi Kalwarii Zebrzydowskiej i jej okolic, mekki stolarzy i obuwników). Tak naprawdę to w piecu następuje jedynie częściowe spalanie tych materiałów stałych, bo w pierwszej kolejności ulegają one tak zwanemu wytlewaniu, podczas którego do atmosfery emitowane są nie tylko substancje rakotwórcze, ale też amoniak, fenole, metale ciężkie, tlenek węgla. Ogrzewając dom paliwem stałym warto zainteresować jego jakością i na pewno techniką rozpalania od góry. Zdecydowanie też warto zagłębić temat oszczędzania ciepła – termostaty na grzejnikach, odsłanianie kaloryferów, zasuwanie rolet nocą gdy temperatury są najniższe, obniżanie temperatury w nieużywanych pomieszczeniach oraz w czasie gdy śpimy albo jesteśmy w pracy, ewentualnie uszczelnienie okien, drzwi i innych otworów które generują duże straty ciepła (oczywiście nie dotyczy to wentylacji i kominów) itd itd… Pamiętajmy, że obniżenie temperatury o 1 stopień w ciągu całego sezonu grzewczego może dać oszczędności rzędu 5 % i więcej. Przegrzewanie nie jest wcale zdrowe. Częstym błędem jest duże obniżanie temperatury w domu gdy jesteśmy poza nim – wprawdzie przy niższej temperaturze straty ciepła są mniejsze, ale po powrocie do domu gdy „hajcujemy” na całego te straty będą znaczne. Musimy nagrzać nie tylko powietrze ale i wyziębione ściany, meble i inne sprzęty. W efekcie spalimy i tak tyle samo gazu czy węgla. Różnica temperatur nie powinna być większa niż 2-3 stopnie. Znaczne obniżenie temperatury ma jedynie sens przy dłuższych, co najmniej kilkudniowych wyjazdach. Nieważne jaki mamy kocioł – stary czy nowy, węglowy czy gazowy – zakup czujnika tlenku węgla zapewni nam bezpieczny i zdrowy sen. Tuż przed Świętami taki czujnik prawdopodobnie uratował życie mojej mamie alarmując gdy stężenie tlenku węgla przekroczyło normę. Dobre urządzenie jest na tyle czułe że uruchomi się zanim dojdzie do jakichkolwiek ubocznych skutków zdrowotnych, wystarczy szybko solidnie przewietrzyć wszystkie pomieszczenia. Koszt – kilkadziesiąt złotych. Bo życia ludzkiego na pieniądze przeliczyć się nie da.
Zdecydowanie też warto oszczędzać energię elektryczną – polskie elektrownie zasilane są głównie węglem. Tylko 10 % to elektrownie wodne. I jak w przypadku ciepła tak i tutaj możemy zaoszczędzić energię co za tym idzie nasze zdrowie, środowisko i pieniądze.
Kupując nowy sprzęt gospodarstwa domowego warto zainwestować w sprzęt klasy co najmniej A+, wymienić żarówki na energooszczędne żarówki LED – po jakimś czasie powinny nam się te inwestycje zwrócić ale… Wysokie rachunki generujemy my sami swoimi złymi nawykami. Czy na pewno małej rodzinie potrzebna jest lodówka na 350 l pojemności, pralka o ładowności 6 kg (ja sama od ponad 20 lat mam pralkę o pojemności 3,5 kg kg – pierwsza była uwarunkowana brakiem miejsca, druga to był już świadomy zakup), zmywarki na 3 komplety naczyń. Ładujmy pralkę, zmywarkę do pełna, starajmy się by lodówka nie świeciła pustkami (pusta lodówka pobiera więcej energii niż zapełniona – tu działa podobna zasada jak w przypadku ogrzewania), nie stawiajmy jej blisko źródeł ciepła, włączajmy telewizor, komputer itd tylko w momencie gdy są używane. Nawet gdy śpimy nasze urządzenia pozostawione w stanie czuwania pobierają energie elektryczną. W przypadku dobrego wykorzystania pralki i zmywarki dodatkowo oszczędzamy wodę. Warto do tego dorzucić jeszcze kąpiele – przy kilkuminutowym prysznicu zużyjemy znacznie mniej wody i energii niż przy codziennym napełnianiu wanny. Oczywiście nie chodzi o obsesyjne oszczędzanie, ale starajmy się wyrobić i utrwalać pewne dobre nawyki. Na pewno warto prześledzić które urządzenia są najbardziej energochłonne i te wymienić lub oszczędniej z nich korzystać. Kilka lat temu zrezygnowałam całkowicie z czajnika elektrycznego, założyliśmy też ledowe żarówki. Oszczędności sięgnęły średnio 25 zł miesięcznie, co w skali roku daje aż 300 zł. Mimo że cena za energię stale rośnie, moje rachunki utrzymują się mniej więcej na tym samym poziomie. Pozbyłam się też starej pożerającej masę energii lodówki, potem niepotrzebnej już zamrażarki. Zakup nowego urządzenia był starannie przemyślany. Dla mnie ważne też było przy zakupie by sprzęt można było precyzyjnie zaprogramować – w tym przypadku zarówno temperaturę chłodzenia jak i mrożenia. Nowe urządzenia wykorzystują masę nowoczesnych technologii które pozwalają nam oszczędzać energię. Pralki same ważą ilość prania i dobierają odpowiednią ilość wody, odpowiednio zaprogramowany smartfon, tablet, laptop, telewizor czy monitor wyłączy się sam gdy o tym zapomnimy. Zdecydowanie warto z tych technologii korzystać. Ja osobiście mam pewne noworoczne postanowienia – ograniczyć używanie mikrofalówki (głównie w niej coś rozmrażam albo podgrzewam), zdecydowanie częściej używać termoobiegu w który wyposażony jest mój piekarnik i zakup nowych garnków. Tak garnków… Takich, które szybko się nagrzewają, trzymają ciepło i mają szczelne pokrywki.
Transport to kolejna bolączka, zwłaszcza dużych aglomeracji. To on w dużej mierze generuje ogromne zanieczyszczenia. Co możemy zrobić my? Sporo. Przede wszystkim warto korzystać z samochodu rozsądnie i jeśli to możliwe przesiąść się na transport publiczny czy rower. Obserwuję, zwłaszcza w małej miejscowości że z każdym rokiem jest coraz gorzej. Wyprawa do sklepu, kościoła, szkoły oddalonej 500 czy 800 m od domu odbywa się za pomocą samochodu. Trochę ruchu czy wejście po schodach nikomu zdrowemu na pewno nie zaszkodzi. Ostatnio natknęłam się na takiego mistrza kierownicy, który zaparkował tak, iż zastawił rampę dla wózków przy supermarkecie mimo że na parkingu było miejsce. Mnie zdrowej ciężko było się przecisnąć a co dopiero osobie na wózku. Wystarczy czasem tylko trochę empatii. Co jeszcze? Wspólne wyjazdy do pracy, widzę że w okolicy często praktykowane, wspólne dalsze podróże. Bez sensu wozić w samochodzie wyłącznie powietrze… Powinniśmy też systematycznie dbać o swój samochód i jakość tankowanego paliwa. To wszystko również przełoży się na złotówki. I oczywiście na środowisko.
Jednak transport to również te wszystkie produkty które przynosimy ze sklepu. Od żywności, ubrań i innych drobiazgów po sprzęt i meble. Często by do nas dotrzeć pokonują setki tysięcy kilometrów statkiem, samolotem, samochodem. Dla mnie takim wstrząsem był kiedyś tam obejrzany film o produkcji kwiatów ciętych i mrocznym interesie który za tym się kryje. Od tamtego czasu cięte kwiaty kupuję od wielkiego dzwonu i sama ich nie lubię dostawać (no chyba że pochodzą z lokalnego targu – ale te zazwyczaj mam we własnym ogrodzie). Limit zakupu kwiatów na wiele lat wykorzystałam przy okazji ślubu syna. Polecam artykuł. Czasem kusi mnie by kupić bukiecik róż czy tulipanów, ale zawsze po krótkiej chwili odkładam go na miejsce. Tym samym przechodzimy do kolejnego punktu, czyli Śmieci które codziennie znosimy do domu.
Z każdymi kolejnymi zakupami trafia do nas solidna dawka śmieci. Większość osób które znam segreguje je wprawdzie i tym samym uspokaja swoje sumienie. Tyle, że tylko 10 % naszych segregowanych śmieci nadaje się do dalszego recyklingu. Reszta trafia na wysypisko, do spalarni a to generuje ogromne zanieczyszczenie środowiska. To my klienci mamy obowiązek świadomego wyboru tego co i gdzie kupujemy. Świetny wywiad z Marcinem Popkiewiczem o tym jak toniemy w śmieciach zamieściła kiedyś Gazeta Wyborcza.
Chodźmy na zakupy z listą. Sklepy kuszą promocjami i innymi atrakcjami – lista pozwoli nam uniknąć kompulsywnych zakupów kolejnego żelu pod prysznic, zapachoej swieczki czy lakieru do paznokci.
Warto pamiętać że w wielu sklepach można nieprzemyślane zakupy zwrócić (kupując przez Internet mamy na to ustawowo 14 dni), że kupując nowy sprzęt rtv czy agd sprzedawca ma obowiązek przyjąć stary sprzęt. Podobnie jak samochodowy akumulator… Zużyte baterie, żarówki – w wielu sklepach są specjalne pojemniki gdzie można je wrzucać. Ale przede wszystkim ogranicz zabieranie zbędnych opakowań i plastikowych toreb do każdego kupionego produktu. Używaj tych które już masz i nadają się jeszcze do użytku. Korzystaj z opakowań wielorazowego użytku.
Przy okazji przedświątecznej gorączki tym roku udało mi się namówić najbliższych na mini listę prezentów choinkowych, dzięki temu udało się (przynajmniej mam taką nadzieję) uniknąć zakupu zbędnych i niepotrzebnych rzeczy. Udało mi się kupić tylko jedno opakowanie na prezenty, co jest dużym sukcesem. Udało mi się też zrobić choinkę na ścianę – całkowity upcykling – do jej stworzenia wystarczyły tyczki bambusowe (zostały po jakichś pnączach), suszone pomarańcze, resztki gałązek jodły ze stroików i choinkowe żarówki LED które miałam w szafie. Trochę taśmy klejącej. Koszt ok 2 zł (zakup pomarańczy) a efekt całkiem fajny:)
Ja wychowałam się w dość siermiężnych czasach, okres podstawówki i liceum przypadł na biedne lata 80-te gdy w sklepach nie było nic. Tak trendy dzisiaj upcykling był na porządku dziennym. I nie wiem jak przeżyliśmy bez tych wszystkich kosmetyków, detergentów, jednorazowych chusteczek higienicznych, pampersów, nawilżających chusteczek do wszystkiego, odżywek i witamin:) I chociaż do tamtych czasów nie tęsknię to jedno wiem na pewno, śmieci produkowało się znacznie mniej a po mleko szło się do sklepu z własną butelką i koszykiem. Różnica jest taka, że wtedy wyboru nie było – dzisiaj go mamy i powinniśmy mądrze z niego korzystać.
Ogród – zostawiłam sobie na koniec. Po pierwsze kompostowanie. Do kompostownika można wrzucać praktycznie wszystkie odpady z ogrodu plus wiele z kuchni. U mnie dodatkowo żwirek z kocich kuwet (używam drewnianego). Własny kompost to podstawa ekologicznego prowadzenia ogrodu. Nie pal i nie wyrzucaj odpadów z ogrodu – kompostuj, kompostuj i jeszcze raz kompostuj. Wspaniale odżywisz tym glebę w ogrodzie. Jeśli nie mamy własnego ogrodu i możliwości kompostowania warto zainteresować się innymi sposobami pozbycia się odpadów z kuchni. Może w okolicy jest miejski kompostownik, osiedle domów jednorodzinnych z ogródkami albo ogrody działkowe? Wielu ogrodników z radością przyjmie odpady nadające się do kompostowania. Wszak potrafią z nich wyprodukować złoto. Mini kompostownik można też założyć nawet na balkonie. Kompostować można też wytłoczki po jajakach, niezadrukowany papier i karton, tutki po papierze toaletowym. Dżdżownice je uwielbiają i dość szybko są w stanie je przerobić. Jeśli obawiamy się zapachów warto skorzystać z metody beztlenowej. Wystarczy w google wpisać bokashi.
Tak oto wygląda wiaderko do bokashi. Zamknięcie jest na tyle szczelne, że można je trzymać również w kuchni.
Środki ochrony roślin i nawozy – jeśli już decydujemy się na chemię w ogrodzie koniecznie trzymajmy się dawek na opakowaniach i używajmy jej zgodnie z przeznaczeniem oraz terminem stosowania. Nie nadużywaj środki ochrony roślin i nawozów sztucznych bo przyniesie to więcej szkody niż pożytku. Jest wiele naturalnych metod walki ze szkodnikami, chwastami.
Nie traktuj wieloletnich roślin jak jednorocznych – starajmy się wybierać takie rośliny, które przeżyją w gruncie w naszej strefie klimatycznej. Im bardziej egzotyczne gatunki tym większe prawdopodobieństwo że pokonały setki kilometrów. I że do ich produkcji użyto całą masę chemii. Rozmnażaj samodzielnie rośliny, zwłaszcza byliny – można je wysiewać, dzielić. Nie ma sensu kupować ich w nadmiarze. To wcale nie jest trudne. Dziel się ze znajomymi i przyjaciółmi nadmiarami z ogrodu i plonami. Sortuj plastikowe doniczki rozmiarami i kształtami – wiele szkółek takie posortowane doniczki chętnie przyjmie z powrotem. Nadmiary można sprzedać lub oddać w serwisach internetowych, wiele osób amatorsko rozmnaża rośliny i chętnie przyjmie nadmiary. Zrezygnuj z kupowania modnych gadżetów – domki, karmniki dla ptaków, domki dla owadów można zrobić samodzielnie. Nie kupuj plastikowych donic i innych tego typu „ozdób” do ogrodu. Ani to ładne ani gustowne…
Sadź drzewa liściaste – to wielkie fabryki tlenu i mini oczyszczalnie powietrza. Im drzew w okolicy więcej tym lepsze powietrze wokoło. Żaden żywopłot z żywotnika czy cisów nie zapewni takiej filtracji powietrza jak drzewa i krzewy liściaste.
Wielu z nas nie chce, nie ma czasu na to by angażować się w politykę, jednak zdecydowanie warto ją śledzić przynajmniej na poziomie lokalnym. To my wybieramy radnych i włodarzy miast, poprzez konsultacje społeczne, reagowanie na negatywne zjawiska pośrednio i bezpośrednio mamy wpływ na to co się dzieje w naszej okolicy. W podkrakowskiej Skale w grudniu stężenie szkodliwych pyłów przekroczyło normy o 2000 procent i nikt nie raczył informować o tym mieszkańców. Przerażające bo strach wyjść z domu.
Reagujmy też i uświadamiajmy sąsiadów i znajomych.
Pewnie pomysłów na to by zadbać o to w jakich warunkach żyjemy jest całe mnóstwo. Chętnie posłucham kolejnych:) Dla mnie takim kopem w tyłek była przeprowadzka, ona głównie uświadomiła mi ile w ciągu wielu lat potrafiło się nazbierać „przydasiów”. Pozbycie się wielu z nich uznaję za swój mały prywatny sukces.
Moja lista postanowień jest dłuuuuga i może uda mi się w przyszłym roku napisać co z nich udało się wdrożyć i zrealizować. Małymi krokami będę się strać je po kolei wprowadzać w życie.
Tekst i zdjęcia Marta Góra
Post scriptum – niedługo po napisaniu tego postu ukazał się reportaż TVN o Kalwarii Zebrzydowskiej – to znakomity przykład jak wiele zależy też od władz lokalnych. Żeby nie było tak całkiem pesymistycznie – Burmistrz moich rodzinnych Wadowic ma na szczęście zdanie odmienne o 180 stopni.
Komentarze mogą być sprawdzane pod kątem ich zawartości. Nie będą akceptowane treści zawierające m.in. wulgaryzmy, treści obraźliwe lub linki pozycjonujące strony www. Więcej informacji: Polityka prywatności.
Cała prawda, świetny artykuł. Zgadzam się z każdym punktem .
Grażynka a Ty masz jakieś swoje sposoby na recykling w ogrodzie? Takie których nie wymieniłam?
Dzis rano przechodząc koło pewnej rabaty obok powaznej instytucji państwowej (w której zreszta pracuję) zastanowiłam się nad recyklingiem w ogrodzie. A nawet szerzej nad wpływem szkólkarstwa na środowisko. Przez wiele lat rosły na niej irgi. Mody się zmieniają, wielka „donica” (o powierzchni ca 30 m2) wymurowana obok podziemnia chyba zaczęła przeciekac bo usunięto irgi, wysmołowano ja i zaczeto nasadzenia. Latem dosłownie las z canny – no nie wyglądało to ładnie, bordowolistne canny nie pasowały zupełnie do elewacji a przy silnych wiatrach miały poszarpane liście a kwiat znikomy. Ale znana szkółka na S. miała zarobe.k Po pierwszym przymrozku poszły precz i nastapiła era chryzantem. Po wiekszym przymrozku na początku listopada wiadomo jak wyglądają ich kwiaty. Przed świętami pojawiłą się plantacja „choinek” kilkadziesiąt małych świerków zapełniło rabatę. Zastanawiam się kiedy znikną. I jak ten proces przyczynia się do smogu w Krakowie i mieście stołecznym również. A mozna by znowu posadzić irgę. Znakomicie pasowała do bryły i koloru budynku.
Być może inwestor pójdzie po rozum do głowy jak znów będzie musiał wyłożyć ileś tam set złotych na nowe nasadzenia. Też często spotykam takie głupie pomysły – np klony palmowe na Rynku…
Bardzo mądry artykuł. Nawe małe kroki cos zmienią. U nas: trzy wielkie kompostowniki, mało jedzenia, segregacja śmieci. Niestety dojeżdżam samochodem do pracy 🙁 Ale staramy się 🙂
Ja niestety też dojeżdżam samochodem, chociaż zimą faktycznie używam go bardzo mało. Może spróbuj ekojazdy? Spala się mniej paliwa a i do środowiska trafia mniej pyłów. U mnie stoją dwa duże kompostowniki z drewna i 9 takich mniejszych zamykanych z tworzywa:) I wciąż w nich brakuje miejsca. Magda dodajesz coś ekstra do kompostu?
Artykuł na czasie, zresztą zawsze będzie na czasie bo gdy widzę co sie dzieje wkoło mnie to nie sądzę by szybko cos się zmieniło. Mieszkam na wsi i od jesieni juz przyprawia mnie o zawrót głowy palenie w domach….czym? wszelakim świństwem, czymś co powoduje, że wkoło świata nie widać. W tej okolicy czczą gadką byłoby twierdzenie, że bieda to powoduje, wystarczy spojrzeć na wykonczenie domów czy auta mieszkańców. Bezmyslność, głupota, brak patrzenia w przyszłość, brak odpowiedzialności za przyszłe pokolenia a przecież nie chodzi tu o slogan tylko o ich własne dzieci, wnuki.
Moje lata licealne to druga połowa siedemdziesiątych, bogato nie było ale to co produkowali miało smak do dzisiaj wspominany, co mi z ogromnego wyboru skoro zawiera się w masie nazw a nie smaku, piszę to także bo nie umiemy z rozsądkiem podchodzić do nadmiaru wszelkich towarów a różorakie skutki tego sa opłakane, sama opisałaś je obszernie, więc powtarzac nie będę. Czasy zmieniaja sie tylko ludzka natura zostaje ta sama, gubimy gdzieś po drodze ten lepszy wymiar życia.
W mojej okolicy też często ludzie palą w piecach czym popadnie. Od jakiegoś czasu w niektórych miejscowościach straż miejska zagląda do palenisk, sprawdzają też umowy na wywóz śmieci czy szamba. Byłam jesienią u znajomych na wsi, kilka domów dalej ktoś pali w piecu szmatami – tak szmatami/odpadami. I nie ma mocnych… Kilka dni temu sąsiad na podwórku ciął drzewo na opał, resztki palił od razu na ognisku. Oczywiście mokre, szedł siwy dym a cały ten syf osiadał w koło na podwórkach, na samochodach i w płucach. U nas zapowiadają silne mrozy, na szczęście wieje więc trochę to wydmucha mam nadzieję.
Moja mama szyła i to bardzo ładnie. Chyba po niej mam ten zapęd do szmat (zresztą rodzeństwo też), ale pamiętam doskonałe bielskie wełny – takie płaszcze, marynarki nosiło się latami, potem przeszywało i znów nosiło.
Ja sobie jeszcze zgłębiam temat takich różnych proekologicznych zachowań, postaram się za kilka miesięcy napisać o moich obserwacjach.
Dobry temat na początek nowego roku, Marto. Dobry czas na zaplanowanie zmian. Od jakiegoś czasu próbuję funkcjonować, uwzględniając sprawy, o których napisałaś. O roku np. nie używam czajnika elektrycznego, mikrofalówka w zasadzie nie jest używana, a dziś właśnie kupiłam pralkę A +++. I jestem dumna z niewielkiej ilości śmieci, które produkujemy. Trzeba robić, co się da, bo ogólna sytuacja nie jest dobra.
Polecony przez Ciebie artykuł o kwiatach ciętych otworzył mi oczy na nowy problem, nie miałam pojęcia o tym.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, Marto!
Ja cały czas mam wyrzuty że moja lodówka (wprawdzie A++) jest zbyt duża.
A co do śmieci… Zaczęłam się dokładnie rozglądać po domu i przerażające jest to że wydaje mi się iż bez wielu tych produktów już obejść się nie potrafię…
Produkcja kwiatów ciętych to kropla w morzu, takich biznesów jest znacznie więcej. Dlatego im nasza świadomość jest wyższa tym wybory wydają się być słuszniejsze.
Pozdrawiam i również wszystkiego dobrego.
Świetny artykuł. Część spraw w nim poruszanych mam „załatwione”, nad częścią trzeba popracować.
Kompostuję odpady od lat, do pracy jeżdżę samochodem, ale czasami przesiadam się na kolej. Zakupów ciuchowych nie znoszę robić, bo moje gabaryty są „niewymiarowe” więc pielęgnuję jak długo się da to, co mam 😉
Mam co prawda w domu kominek, ale drewno mamy wysezonowane i korzystamy z kominka okazjonalnie. Sprzęt również kupujemy w miarę rozsądnie, mając na względzie te wszystkie plusy przy literce A.
Może przerzucę się na czajnik podgrzewany na gazie, bo na razie jest elektryczny…bo szybciej.
I faktycznie tych plastików z zakupami przynosimy za dużo do domu.
Ja zaczęłam zwracać uwagę na swoje śmieci i już udało mi się je znacznie zredukować. Małymi krokami.